ďťż

Czy JESZCZE da sie Ci dojebać?

Pary_anime

Jeśli można Ci czymkolwiek dojebać (czyli zmienić Twój humor na trochę gorszy) to znaczy, że tkwi w Tobie jeszcze trochę ego i można Tobą manipulować pociągając za sznurki. Gorąco polecam więc wyzbycie się jakichkolwiek sposobów dojebania Ci.

Sam stwierdź, czy jest coś, co JAKAKOLWIEK osoba mogłaby POWIEDZIEĆ, co może Cię w jakikolwiek sposób 'zranić' ? W tym osoby najbliższe Ci!

Masz chujowe buty
Nienawidzę cię
Jesteś świnią, jak każdy facet
Wyglądasz jak pedał
Mam dłuższego od twojego
Twoja siostra mi pociągnęła
Koniec z nami kurwo ty!

itp. itp.

Pozbądź się jakiejkolwiek potrzeby posiadania racji albo koncepcji tego że jesteś jakiś zależnie od tego, co o Tobie sądzą. Bo skoro raz mówią żeś ładny, a potem żeś brzydki to skąd masz wiedzieć jaki jesteś? Po prostu bądź.

Daje do myślenia. Być może więcej, niż to na ile jesteś gotowy. Ciekawe.

Rafał


Jak mi mówią, że dobrze wyglądam, to wierzę ale jak mówią, że jestem kosmitą, to nie wierzę.
Najśmieszniejsze jest to, że nikt nie może Cię zranić - oprócz Ciebie. Ludzie myślą, że słowa mogą ranić - gówno prawda - nie słowa ranią, nie ludzie ranią, tylko Ty sam się ranisz. Spróbuj rocznemu dziecku powiedzieć "Masz chujowe buty" i sprawdź, czy go to zaboli.. Gdyby słowa bolały, to pewnie by go zabolało - a jest tak? Nie! Dlaczego różni ludzie inaczej reagują na te same słowa - jednych krytyka boli, drugich śmieszy, a jeszcze inni traktują ją neutralnie - być może dlatego, że każdy ma w głowie inne modele i myśli na jej temat. Wystarczy je zmienić, by cieszyć się wolnością

To samo jest w drugą stronę - ludzie nie krytykują Ciebie, tylko swoje wyobrażenie na Twój temat. Nie reagują na rzeczywistość, tylko na swój model - warto o tym pamiętać, by nie brać niczego personalnie.
Ja tam twierdzie, ze ego sie pozbyc nie da.

Zeby sie pozbyc ego, trzeba sie pozbyc pragnien i potrzeb. Jak komus sie uda prosze o kontakt;]

Ad. topic;]

Bullshit detector pwni i miazdzy, tylko uszczelnia ostro rame.

Walka ze "stalymi" cechami osobowosci na dluzsza mete tez pomaga. Calkiem jednak imho tego nie obejdziesz, po prostu organizm nie wyrobi.

Mozna jeszcze wybrac bycie mizantropem albo z winny sposob generalnie nie lubic ludzi. Wtedy ich opinie konkretnie nam zwisaja. Acz ekologie pozostawiam do indywidualnej oceny.


Najbardziej znanym facetem, któremu się udało był Budda. Nie mam jednak jego numeru telefonu...
@up:
A tak, budda w miare ogarnial koncept. Jezus, Ojciec Pio, moze Crowley i jeszcze paru gosci rowniez.
Po prostu imnho skala jest tu kluczowa. To, ze nie da sie ciebie obrazic, nie znaczy ze nie ma mozliwosci abys wbrew sobie odczul bol. Cala piramida Maslova jest tu do przerobienia. IMNHO trzeba odrzucic kazda tozsamosc, cel, pragnienie i dogmat. Ludzie ktorzy zrobili taki numer zwykle opuszczaja ten swiat:P
Jezus rozwalał stragany, Ojciec Pio również. Żeby rozwalać stragany, trzeba mieć przekonanie, że ma się rację.

Podobnie jak wtedy, gdy ktoś stwierdza, że pobije Twoją rodzinę albo okradnie Twoje mieszkanie, a Ty go przed tym powstrzymujesz.

Więc może doprecyzujmy - koncept dotyczy posiadania WERBALNEJ racji, czyli tego, żeby inni usłyszeli i zrozumieli, że nasze przekonanie na dany temat jest lepsze.
I - jakkolwiek niektóre podejścia NLP sugerują że nie ma przekonań lepszych i gorszych, to uważam, że jak spotkasz faceta, który ma przekonanie, że musi gwałcić dzieci, bo one tego chcą, a Ty masz przekonanie, że nie musi, i że czynienie im tego robi im krzywdę, to faktycznie MASZ RACJĘ i Twoje przekonanie JEST LEPSZE.

Cały system prawny, w tym to że mordercy i zboczeńcy siedzą w więzieniu, wynika z tego, że ktoś stwierdził że ma rację. To, że matka dobrze wychowuje swoje dziecko, wynika z tego, że ona wie lepiej, co jest dla dziecka dobre. Nawet gdy dziecko ma przekonanie, że jak dotknie wystającego ze ściany kontaktu, to będzie miło, to przekonanie matki na ten temat jest lepsze.

A więc temat może być bardziej złożony, niż się wydaje...

Musimy więc do tego wszystkiego dodać pytanie, kiedy warto rację mieć, a kiedy nie? Kiedy to pomocne, a kiedy szkodliwe?

Przecież Rafał nie napisałby tego posta, gdyby nie uznał wcześniej (jak najbardziej za pomocą EGO, bo inaczej się nie da), że będzie pomocny i jego post przyniesie wiele pożytku i nie mają racji ci wszyscy, którzy mówią, że NLP nie działa...
Żadne przekonanie z zasady nie jest lepsze, ani gorsze. Wszystko zależy od kontekstu, sytuacji, środowiska itp. I chyba nie można tu chyba mówić o lepszości, ale o skuteczności, która jest związana z celem, jaki mamy.

Przekonanie: Wszędzie bawię się najlepiej jak potrafię.
Środowisko: to przekonanie może być skuteczne na imprezie (jeśli naszym celem jest dobra zabawa, zdobycie sympatii ludzi etc.), ale na pogrzebie wujka już nie (chyba, że chcemy, by brali nas za idiotów).

Przekonanie: Nie krzywdzę innych.
Kontekst: bardzo dobre i ekologiczne na co dzień, ale gdy ktoś wbije Ci do domu i zacznie gwałcić Ci żonę, może okazać się opłakane w skutkach.

Przekonanie: Nie biorę cudzych rzeczy bez pytania.
Cel: dla złodzieja, który jest nastawiony na wzbogacanie się kosztem innych ( ), takie przekonanie będzie kiepskie, bo nie pozwali mu osiągać jego celów (pomijam tu moralność i ekologię).

itd. itd.

Tak więc, jak widać żadne przekonanie nie jest prawdziwe, bo każde jest warunkowe. Każde z nich jest lepsze i gorsze jednocześnie, wszystko zależy od punktu widzenia (relatywizm Einsteina). Najważniejszą rzeczą jest tu elastyczność i traktowanie przekonań jako narzędzi - a nie prawd absolutnych.


IMNHO trzeba odrzucic kazda tozsamosc, cel, pragnienie i dogmat. Ludzie ktorzy zrobili taki numer zwykle opuszczaja ten swiat:P
Nie prawda. Nikt niczego nie musi odrzucać, ludzie oświeceni dalej mają ego (osobowość), tylko różnica jest taka, że nie utożsamiają się z nim - sprowadzają go do poziomu narzędzia. Mogą go używać, jednak już nim nie są. I ot klucz.

Sam traktuję temat oświecenia z lekkim przymrużeniem oka, ale nie zamykam się na niego, bo po co? Może można coś takiego osiągnąć, może nie - nie wiem.
Narzędzia do czego? Jesli maja cel, do ktorego wykorzystuja narzedzie, to maja przekonanie, ze ten cel jest lepszy niz stan w ktorym sa teraz. rozpisywac dalej pol diltsa mi sie nie chce.

Maciek: Jak chodzi o to, czy ktos przyzna nam racje to faktycznie, olewke mozna miec bez wiekszego problemu konkretna.
Co do reszty postu, to mam silne uczulenie na kazdy przejaw "prawdy". Ergo nie zzgadzam sie, aby mozna bylo okreslic ktore przekonanie jest lepsze.
Zeby okreslic co jest lepsze, musisz wziac punkt odniesienia.
Trzymajmy sie gwalcenia dzieci. Mozemy tu w miare spokojnie pominac kwestie czy chca. Za to skad wiesz, jak wplynie to na losy swiata w wiekszej jednostce czasu? Moze gdyby ktos zernal adolfa w wieku 5 lat mielibysmy troche wiecej zydow w kraju?
Protestuje, przeciwko obiektywnej moralnosci i poczuciu prawdy.

Narzędzia do czego? Jesli maja cel, do ktorego wykorzystuja narzedzie, to maja przekonanie, ze ten cel jest lepszy niz stan w ktorym sa teraz. rozpisywac dalej pol diltsa mi sie nie chce.
Próbujesz intelektualnie zrozumieć coś, co jest poza umysłem - nie ma takiej opcji. Mam znajomych, którzy praktykują medytację już spory kawałek czasu i każdy z nich mówi to samo - to trzeba przeżyć i poczuć - dotrzeć do własnej jaźni, do tego kim się jest naprawdę. Świadomość jest poza umysłem, jest egzystencjalna, dlatego nie zrozumiesz jej, siedząc w swojej głowie.

Umysł i duchowość to całkiem inne wektory rozwoju.

Przekonanie: Nie krzywdzę innych.
Kontekst: bardzo dobre i ekologiczne na co dzień, ale gdy ktoś wbije Ci do domu i zacznie gwałcić Ci żonę, może okazać się opłakane w skutkach.


Czegoś nie rozumiesz. Konkretnie tego, że wcale nie masz przekonania "Nie krzywdzę innych", tylko np. "Nie krzywdzę innych bez powodu" albo "Nie krzywdzę innych dla przyjemności", jednocześnie mając przekonanie "Krzywdzę tych, którzy krzywdzą moich bliskich".

To nie kwestia tego, że przekonania są użyteczne w zależności od kontekstu, tylko tego, że wszedłeś na wyższy poziom ogólności, co zaburzyło logikę. A chunk downów może być więcej, tak naprawdę nieskończenie wiele.

Jedną z cech ludzi wysoko rozwiniętych, lub też oświeconych (zwał jak zwał), jest to że podchodzą do świata z olbrzymią dawką miłości. Co może oznaczać tylko jedno: Miłość jest OBIEKTYWNYM dobrem i OBIEKTYWNĄ prawdą. Nie słyszałem o oświeconym mordercy-gwałcicielu.

To te popularne, nieetyczne podejście NLP, robi młodym ludziom wodę z mózgu, dzięki czemu są w stanie robić ludziom krzywdę, po czym wkręcić sobie, że to nie była krzywda, bo przecież każdy sam sobie wybiera, co dobre, a co złe.

Może nie chodzi o to, że obiektywne dobro i zło nie istnieje, lecz o to, na ile jesteśmy w stanie je poznać, lub też ile potrzebujemy czasu i w jaki sposób potrzebujemy się rozwijać, żeby je poznać.

Oczywiście nikomu nie narzucam tych przekonań - każdy ma takie, jakie są dla niego dobre w danym momencie. Ja natomiast każdego dnia cieszę się bardziej nie tym, że tworzę sobie moralność i prawdę, bo to już dawno zrobiłem, lecz tym, że teraz ODKRYWAM moralność i prawdę, która gdzieś tam jest. I to jest fascynujące.
Okey, ale mówiąc, że jakieś przekonanie jest lepsze, wchodzisz na bardzo ogólny poziom, przez co robi się generalizacja, a jak wiadomo, żadna generalizacja nie jest Prawdą. Rozbijając je można zobaczyć, że wszystko jest relatywne, więc nieprawdziwe.

Piszę Prawda z dużej litery celowo, aby zaznaczyć, że mam tu na myśli tą obiektywną. Moim zdaniem żadne przekonanie nie może być Prawdą, chodźby dlatego, że każde zawiera w sobie usunięcia, generalizacje i zniekształcenia.

Prawda zaczyna się tam, gdzie kończą się słowa. Coś w tym jest.
No i do tego też zmierzam.
Że może tu nie chodzi o to, że nie ma lepszych przekonań, bo każdy z nas ma jakieś mocne, pierwotne przekonania, które wzięły się z jakiejś, nazwijmy to zgodnie z Jungiem, zbiorowej nieświadomości, tylko o to, że lingwistyka jest ograniczona, więc nie można ich jednoznacznie sprecyzować, a w zamian trzeba je poczuć.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl
  • img
    \