ďťż

: Kradzieże z samochodów

Pary_anime

do wczoraj rejon ulicy Tomcia Palucha (przy osiedlu Optima) wydawala mi sie stosunkowo bezpiecznym miejscem do parkowania samochodu. Niestety chcialbym ostrzec innych, ktorzy nadal tak mysla. Wczorajszej nocy wybito szybe w moim autku i niestety skradziono radio, ktore bynajmniej nie lezalo na wierzchu. Bylo schowane pod siedzeniem i na 100% nie bylo widoczne. Ktos jednak chyba musial podejrzec, ze je tam chowam (padalo, wiec nie chcialem by radio zmoklo - mea culpa, zawsze zabieralem...).
Aaa - budka naszego "pilnowacza" byla jakies 30 metrow od mojego samochodu... - nie pomoglo


Witam

W prawdzie na Skoroszach niczego mi jeszcze nie ukradziono, ale parę lat temu miałem ciekawą historię.
Podobnie jak Ty schowałem radio pod siedzeniem. Po powrocie samochód stał jak go zostawiłem, szyby całe, drzwi zamknięte tyle tylko, że ....... radio zniknęło . Tak więc bywają jeszcze prawdziwi zawodowcy.
Oczywiście współczuję Ci.

Pozdrawiam
wyrazy wspolczucia Irek....
na Skoroszach nic takiego mnie jeszcze nie spotkalo...
ale kilka lat temu starcilam w ten sam sposob radio pod hotelem victoria,
zlodzieje nie byli zawodowcami, nie dosc ze majstrowali przy zamku to jeszcze szyba wybita ....koszmar
no i pieknie wykrakalam sobie,
dzisiaj wlasnie zwedzili mi pod praca radio, schemat taki jak powyzej szyba wybita radio wyrwane


izza napisał(a):no i pieknie wykrakalam sobie

o kurcze Zatem nawzajem - wyrazy wspolczucia... ehhhhh

gdzie my kurna żyjemy! ? Ale co sie z drugiej strony ludziom dziwic - przyklad zlodziejstwa idzie z samej gory... Ludzie pewnie mysla - rzad kradnie to co - ja nie moge...?

tak na zale mi sie zebralo, sorki
szkoda gadac....
Nie znoszę ludzi, którzy zabierają innym to co należy do innych. I dla mnie żadnym wytłumaczeniem są trudne warunki, bezrobocie itp. jakimi szermują tzw. obrońcy praw człowieka.

Nikt natomiast nie mówi o urazie psychucznym poszkodowanych.

Trzymajcie się.
Sl@o
Nie zostałem okradziony na Skoroszach, ale myślę, że to tylko kwestia czasu Nie sądzę, aby udało mi się uniknąć tego zdarzenia. Chociaż robię co mogę- przykładowo tylko w wyjątkowych sytuacjach staję na niestrzeżonych parkingach, zabieram z samochodu nie tylko radio, ale wszelkie inne przedmioty, które mogłyby się komuś przydać, nawet jak staję na chwilę pod sklepem , to zakładam niedźwiadka itp.
Czy to już jest obsesja na punkcie kradzieży
W ankiecie odpowiedziałem "nie". Co nie oznacza, że mój samochód nie został uszkodzony. Po prostu uszkodzono go w innym miejscu niż Skorosze - tj na parkingu pewnej instytucji związanej z wymiarem sprawiedliwości. Chyba nastąpiło to zgodnie z zasadą, że najciemniej jest pod latarnią .
Izza, Irek, współczuję. Wiem co to jest. Raz, że się traci poczucie bezpieczeństwa, a dwa, że człowiek ma na prawdę wiele innych rzeczy do roboty, niż przez cały dzień załatwiać sprawy związane z kradzieżą (policja, ubezpieczenie, warsztat).

W naszym poprzednim mieszkaniu mieszkaliśmy dwa lata. W ciągu tego okresu 6 (sześć) razy mieliśmy coś z samochodem. Trzy radia, raz lusterko, raz tylko szyba (reklama pobliskiego parkingu strzeżonego ), a szósty raz próba kradzieży samochodu. Zgadnijcie gdzie mieszkaliśmy: na przeciwko prokuratury!
Jakieś półtora roku temu straciłem w ciągu tygodnia 2 radia i 2 szyby. Samochód był zaparkowany tuż przy rondzie ONZ. Był jasny słoneczny dzień i kupa ludzi dookoła.

Parę miesięcy później zgłaszałem na policję włamanie do czyjegoś samochodu. Nie wiem dlaczego sie zawachałem i nie wpier...em złodziejom. To były gnojki w wieku szkoły średniej. Policjanci powiedzieli, że dobrze, że ich nie goniłem bo jeszcze mogliby mi krzywdę zrobić. Raczej się boję, że to ja bym im krzywdę zrobił. A potem, jest duża szansa, odpowiadałbym przed sądem za pobicie nieletnich. Takie jest prawo w tym zasr...nym kraju (Przepraszam jeśli uraziłem czyjeś uczucia patriotyczne).

Policjanci dali mi jednak pewną radę. Jeśli zdecydujesz się dorwać włamywacza przyłapanego na gorącym uczynku, to nie łam mu od razu gnatów. Najlepiej go unieruchomić (np. usiąść na nim) i zadzwonić po policję. Tylko, że oni przyjadą pewnie najwcześniej za pół godziny. ;-(

Ale słyszałem też taką historię. Pewnego raz w podwarszawskiej miejscowości pewien facet ze szwagrem dorwali włamywaczy, którzy akurat chcieli obrobić ich samochód jednego z nich. Mówią kolokwialnie, spuścili włamywaczom bęcki i oddali w ręce policji. Policja zabrała włamywaczy na komisariat (czy też posterunek) i dodatkowo spuściła im bęcki na poprawkę po facecie i jego szwagrze. Niestety włamywacze już za kilka dni byli znów wolni.

--------------------
Zabić złodzieja ...

...to mało.
Tu nie, ale na Niedźwiadku dobierali się do naszego maluszyny: chcieli ukraść koła. Był "zawajchowany", więc nie mogli go ruszyć. Ale traf chciał, że przejeżdżał taksówkarz, który wezwał policję i oni dowrali gnojków.

Innym razem - parę lat temu mój Robert zauważył podejżanych typów, którzy co się później okazało wytaczali samochód sąsiada. Zadzwonił na policję i kradzież nie powiodła się.

Z powyższego wysnuwają mi się taki wniosek, że złodziei wokół nas jest co nie miara, lecz uczciwych i pomocnych ludzi też jeszcze troszkę pozostało. I również to, że w tych obu przypadkach policja spisała się na medal.
opowieść jak to policja załatwiła moją koleżankę...
wsiadła do samochodu a że się spieszyła to rzuciła torebkę na siedzenie pasażera. jak powszechnie wiadomo okazja czyni złodzieja, stanęła na światłach i jakiś koleś wybił jej szybę i zabrał torebkę. na swoje nieszczęście przyjrzała się trochę złodziejowi poza tym miał dość charakterystyczną kurtkę. przypadek zgłosiła na policji. policja o dziwo szybko się uwinęła i raz dwa zatrzymali kilku podejrzanych. koleżanka myślała że tak jak na filmach będzie za szklaną szybą rozpoznawała przestępców. a tu niespodzianka .... musiła stanąć oko w oko z dryblasami i powiedzieć który zawinił. w ukradzionej torebce miała portfel z dokumentami a tam dokładny adres zameldowania. ze starchu przed zemsta złodzieja była zmuszona wyprowadzić się....ech ręce opadaja przy takich przypadkach
nicola napisał(a):opowieść jak to policja załatwiła moją koleżankę...
wsiadła do samochodu a że się spieszyła to rzuciła torebkę na siedzenie pasażera. jak powszechnie wiadomo okazja czyni złodzieja, stanęła na światłach i jakiś koleś wybił jej szybę i zabrał torebkę. na swoje nieszczęście przyjrzała się trochę złodziejowi poza tym miał dość charakterystyczną kurtkę. przypadek zgłosiła na policji. policja o dziwo szybko się uwinęła i raz dwa zatrzymali kilku podejrzanych. koleżanka myślała że tak jak na filmach będzie za szklaną szybą rozpoznawała przestępców. a tu niespodzianka .... musiła stanąć oko w oko z dryblasami i powiedzieć który zawinił. w ukradzionej torebce miała portfel z dokumentami a tam dokładny adres zameldowania. ze starchu przed zemsta złodzieja była zmuszona wyprowadzić się....ech ręce opadaja przy takich przypadkach

Wiele gorzkich morałów płynie z tej smutej historii. Np. taki, żeby w miarę możliwości starać się mieć w dokumentach inny adres zameldowania, niż ten, pod którym się naprawdę mieszka, najlepiej w innym mieście. A jeśli już ma się dokument z prawdziwym adresem zamieszkania (czasem nie da się tego uniknąć), to należy go chronić w sposób szczególny, bardziej niż pieniądze czy karty płatnicze. Najlepiej zostawiać w domu, no chyba, że jest to prawo jazdy, to wtedy trzeba mieć, ale broń boże w torebce, zawsze "przy ciele".

Najgorszym błędem jest trzymanie w 1 torebce kluczy do mieszaknia oraz dokumentu z adresem tegoż mieszkania.

Bardzo współczuję wszystkim ofiarom przestępstw, nawet drobnych. Sam byłem (nie jeden raz) ofiarą przestępstw róznego kalibru, w tym napadu rabunkowego z pobiciem, a bliska mi osoba padła ofiarą brutalnego gwałtu. Znam gorycz bezradności i brzemię blizn na całe życie.

Zawsze trzeba robić wszystko, co można, aby ograniczyć prawdopodobieństwo przykrych konsekwencji.

Pozdrawiam,

tomek
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl
  • img
    \