ďťż

: KU PRZESTRODZE : DLA WŁASCICIELI CZWORONOGÓW

Pary_anime

Temat który poruszę, będzie wiązał się nieco z dyskusją o zwierzakach, ale celowo zaczęłam nowy wątek, żeby przeczytały je osoby najbardziej zainteresowane. Bardzo wiec proszę nie wrzucać tego wątku do tematu "zwierzakowego"...
Mieszkamy na parterze, posiadamy małego, czteromiesięcznego kotka.
Zdaję sobię sprawę, że istnieje zakaz wypuszczania zwierzaków na plac zabaw dla dzieci i popieram go.
Późnym wieczorem natomiast zdarza się, ze mój kot wyłazi przez uchylone okno i biega sobie po trawniku. Sprawdzałam kilkakrotnie, czy pozostawia jakies ślady po sobie nie daj Boże, jestem gotowa po nim sprzątać - ale nic takiego do tej pory się nie wydarzyło, nie znalazłam ani jednej kociej kupy - po powrocie kot po prostu załatwia się do kuwety, tak jest przyzwyczajony. Poza tym o tej porze praktycznie nikomu już tam nie przeszkadza. Z sąsiadami jest zaprzyjaźniony.
Wczoraj mój kot został skopany przez jakiegos sąsiada, któremu prawdopodobnie wskoczył na parapet czy balkon - działo się to dosyc szybko, nie zdążyłam zareagowac. Skutek :kot nie może chodzić, nie staje na tylne łapy, weterynarz stwierdził ,że chyba połamany nie jest, ale mocno obity. Prawdopodobnie mocny kop albo rzucenie o ściankę małym ciałkiem. Mam nauczkę : rzeczywiscie pod żadnym pozorem nie można wypuszczac zwierzaka, nawet jeśli mam pewnosc że nikomu nie robi szkody.
Ale jedno jest dla mnie najgorsze: takie sprawy nie tak się powinno załatwiac: przecież można zwyczajnie zwrócic uwagę włascicielom zwierzaka, a nie wymierzac sprawiedliwosc w taki drastyczny sposób! Niestety nie wiem kto to zrobił, ale to nieludzkie. Do tej pory myślałam, że skoro osiedle ładne, zadbane, to mieszkają na nim kulturalni ludzie, którzy problemy załatwiają w sposób bardziej cywilizowany. POMYLIŁAM SIĘ.
Drodzy Sąsiedzi: okazało się , że problem nad którym głowiliśmy się z innym wątku o zwietrzakach rozwiazał się sam: pomysł jest doskonały - stosujmy kary cielesne wobec zwierzaków! Już żaden kotek ani piesek nie będzie sie plątał po osiedlu...I po sprawie:(
Życzę wszystkiego dobrego osobie, która tak potraktowała małego ufnego kotka.


AsiaK napisał(a):Wczoraj mój kot został skopany przez jakiegos sąsiada

buuu
wyrazy wspolczucia dla kotka i oby szybko wrocil do zdrowia...

doprawdy - iscie nieludzkie zachowanie. To podchodzi pod sad - znecanie sie nad zwierzetami. Kary poki co marne ale zawsze jakas nauczka dla zwierzecia w ludzkiej skorze...
AsiaK napisał(a):
Wczoraj mój kot został skopany przez jakiegos sąsiada, któremu prawdopodobnie wskoczył na parapet czy balkon - działo się to dosyc szybko, nie zdążyłam zareagowac. Skutek :kot nie może chodzić, nie staje na tylne łapy, weterynarz stwierdził ,że chyba połamany nie jest, ale mocno obity. Prawdopodobnie mocny kop albo rzucenie o ściankę małym ciałkiem. (...)
Ale jedno jest dla mnie najgorsze: takie sprawy nie tak się powinno załatwiac: przecież można zwyczajnie zwrócic uwagę włascicielom zwierzaka, a nie wymierzac sprawiedliwosc w taki drastyczny sposób!

Asiu jestem przerażona tym, co czytam. Takie zachowanie nie przystoi człowiekowi. To zwyczajne bestialstwo i pastwienie się nad niewinną i bezbronną istotką. Katowanie zwierząt jest karalne! Następnym razem radzę się dobrze przyjrzeć, kto to zrobił i zawiadomić o tym prokuratora.

Chcę być dobrze zrozumiana, w żadnym wypadku nie popieram puszczania zwierząt samopas, rozumiem czyjeś zdenerwowanie wałęsającym się kotem, ale istnieją cywilizowane sposoby zwrócenia uwagi. Za zwierzaka odpowiada jego właściciel i to jemu należy się ewentualnie dobierać do pewnej części ciała, a nie stosować przemoc wobec bezbronnego stworzenia! ! Nie ma tu mowy o jakiejś samoobronie osoby która uderzyła kota, bo kot to nie rotweiler czy doberman więc na pewno agresywny nie był.

Jeżeli ten człowiek( chociaż mam poważne wątpliwości, czy można go tak nazwać ) czyta to forum to mam nadzieję, że się opamięta.

A skoro uważa, że dobrze zrobił, to może będzie miał na tyle cywilnej odwagi, by nam wszystkim wytłumaczyć, dlaczego maltretował zwierzę, zamiast zabrać się za właściciela? A może działał w jakiejś słusznej sprawie?
Jestem pewna, w przypadku osoby, która skopała kotka, że to nie była obrona własna. Diablo nigdy nikogo nie zaatakował - lubi dzieci, nikt go wczesniej nie skrzywdził, nie ma powodów do jakis agresywnych zachowań. Obserwowałam go w różnych sytuacjach, pytałam sąsiadów jak się zachowuje - bo czasem ich odwiedza - wszystko było ok.
Jak widać, nie miał szans wobec argumentu : mocny but.


Zobaczcie tuż obok naszych budynków jest stare osiedle gdzie piękne duże koty chodzą sobie gdzie chcą, załatwiają się prawdopodobnie na podwórku zagrzebując swoje odchody, a te nie zagrzebane sprzątają dozorcy i nikt z mieszkańców ani dozorców nie widzi problemu, nawet po sąsiedzku otwierane są drzwi takiemu zwierzaczkowi gdy czeka pod klatką bo chce wejść żeby się ogrzać .
Natomiast na naszym nowym osiedlu jakiś ze wskazaniem na chorobę psychiczną najprawdopodobniej pod wpływem podjudzania na tym forum "nakręcił się" i dokonał takiego czynu.
Mam nadzieję, że ten kto to uczynił poniesie karę.
Niestety nie zdażyłam zobaczyc, kto to był, bo wszystko się działo bardzo szybko....Nie sądzę, że ktos tak nieludzki przyzna się sam, a dochodzenia prowadzic nie będę, bo to chyba nie ma sensu szkac po omacku:(
jjmj7 napisał(a):Mam nadzieję, że ten kto to uczynił poniesie karę.

A ja mam nadzieję, że ta osoba się ujawni i nam wszystkim wytłumaczy, dlaczego tak się zachowała. Bardzo mnie ciekawi, co ma do powiedzenia. Jeżeli ma odwagę stosować przemoc, to niech ma odwagę się odezwać i bronić swojego stanowiska. Ja ją chętnie wysłucham. Chociaż na chwilę obecną nie wiem, jaki argument mógłby mnie przekonać?

A tak na marginesie. Nie wiem dlaczego, ale podejrzewam, że jest to osoba z gatunku anonimowych forumowiczów i takich co nigdy nie ma odwagi wziąć udziału w dyskusji i polubownie rozwiązać sprawę. Zato potrafi po cichu i bez świadków bić słabszych. Czy się mylę?
Zapewne się nie mylisz... Teraz tylko jest mi _okropn(ie/y/a/e)..._ przykro, bo naprawdę, łudziłam się ,że mam wokół siebie w miarę przyjaźnie nastawionych ludzi, a tu taka porażka. Kiepsko z komunikacją, zaczynają się argumenty siłowe.
Oczywiscie najbardziej szkoda Diablaka, bo jest biedny - leży i liże ranę. Mam nadzieję, że obędzie się bez prześwietlenia jutro.
AsiaK napisał(a): a dochodzenia prowadzic nie będę, bo to chyba nie ma sensu szkac po omacku:(

Skoro nikogo nie widziałaś, to pewnie, że nie ma sensu szukać po omacku.

Pozostaje Ci tylko prowokacja:wink: Puszczasz kotka i czekasz na reakcję, czy delikwent przyjedzie ze strażą miejską, żeby na Ciebie pokrzyczeć, czy też znowu użyje przemocy. No a wtedy go masz.
Tylko nie zapomnij o swojej prowokacji zawiadomić straży miejskiej

A kociakowi życzę dużo zdrowia.

PS "Koci Bokserze", z całego serca Ci radzę, strzeż się prowokacji i zawsze stosuj takie rozwiązania, aby prawo było po Twojej stronie.
jjmj7 napisał(a):
Natomiast na naszym nowym osiedlu jakiś ze wskazaniem na chorobę psychiczną najprawdopodobniej pod wpływem podjudzania na tym forum "nakręcił się" i dokonał takiego czynu.
Mam nadzieję, że ten kto to uczynił poniesie karę.

Nie sądzę, żeby teksty na forum mogłyby do tego doprowadzić, osobnik ten poprostu już taki jest, że przeszkadzaja mu pewnie żywe, małe, bezbronne stworzenia tak jak kotek Asi a jutro może jakiś brzdąc krzyczący i marudzący pod blokiem. Dużego psa by nie kopnął. Wyżył się i dowartościował.

To że te tematy poruszane są na forum to bardzo dobrze, świadczy o tym że chcemy pewne sprawy uporządkować, żeby nam się żyło lepiej. Owszem wydźwięk niektórych wypowiedzi czasami bywa kontrowersyjny ale nie sądzę że może doprowadzić do rękoczynów.
Nika napisał(a):
A tak na marginesie. Nie wiem dlaczego, ale podejrzewam, że jest to osoba z gatunku anonimowych forumowiczów i takich co nigdy nie ma odwagi wziąć udziału w dyskusji i polubownie rozwiązać sprawę. [...] Czy się mylę?

mysle niestety, ze sie mylisz choc w glebi ducha chcialbym, by forum bylo tak liczne... Musimy bowiem pamietac o tym, ze na forum jest tylko okolo 20-25 osob z naszego osiedla a mieszkan na nim bodaj 300. Jak zatem ze statystyki wynika my forumowicze stanowimy jedynie maks. 10% wlascicieli lokali w Optimie Osobiscie nie uwazam, by sprawca byl ktos z forumowiczow...
irek napisał(a):mysle niestety, ze sie mylisz choc w glebi ducha chcialbym, by forum bylo tak liczne... Musimy bowiem pamietac o tym, ze na forum jest tylko okolo 20-25 osob z naszego osiedla a mieszkan na nim bodaj 300. Jak zatem ze statystyki wynika my forumowicze stanowimy jedynie maks. 10% wlascicieli lokali w Optimie Osobiscie nie uwazam, by sprawca byl ktos z forumowiczow...

Irek!
Nie zrozumieliśmy się. Czasem piszę prowokacyjnie i trochę przewrotnie. Za co przepraszam. W zacytowanych przez Ciebie moich słowach ja nie sugeruję, że sprawcą jest ktoś z forumowiczów.
Chodziło mi o to, że sprawca jest tchórzem. A więc taką osobą, która nie ma odwagi otwarcie powiedzieć, że jej coś przeszkadza, a animuszu nabiera wtedy gdy jej nikt nie widzi. Taki gatunek ludzi pojawia się na forum anonimowo, tylko je przegląda, a jak pisze to się nie rejestruje. Oczywiście nie można wyciągnąć wniosku, że każdy anonim bije zwierzęta. Nie o to idzie.

Popatrz Pino ma odwagę walczyć o sprzątanie po zwierzakach i taki człowiek nigdy nie zastosuje rozwiązań siłowych.

Pisząc tak trochę przewrotnie chciałam napiętnować takiego anonimowego osobnika, który mając problem nie próbował go rozwiązać pokojowo tj np nie wziął udziału w dyskusji na forum i nie powiedział, że mu kot przeszkadza: nie zwrócił Asi uwagi(jeżeli nie miał życzenia wypowiadania się na forum), a zabral się do bicia zwierzaka.

Jeżeli taka przenośnia mogła kogoś dotknąć to przepraszam, bo nie to było moją intencją
Nika napisał(a):Pisząc tak trochę przewrotnie chciałam napiętnować takiego anonimowego osobnika, który mając problem nie próbował go rozwiązać pokojowo tj np nie wziął udziału w dyskusji na forum i nie powiedział, że mu kot przeszkadza: nie zwrócił Asi uwagi(jeżeli nie miał życzenia wypowiadania się na forum), a zabral się do bicia zwierzaka.

rozumiem i przyznaje racje...

Nika napisał(a):Jeżeli taka przenośnia mogła kogoś dotknąć to przepraszam, bo nie to było moją intencją
nie sadze, by ktos z nas to personalnie odebral wiec sie nie stresuj...
AsiaK napisał(a):Mieszkamy na parterze, posiadamy małego, czteromiesięcznego kotka.
[...]
Późnym wieczorem natomiast zdarza się, ze mój kot wyłazi przez uchylone okno i biega sobie po trawniku.
[...]
Wczoraj mój kot został skopany przez jakiegos sąsiada, któremu prawdopodobnie wskoczył na parapet czy balkon - działo się to dosyc szybko, nie zdążyłam zareagowac. Skutek :kot nie może chodzić, nie staje na tylne łapy, weterynarz stwierdził ,że chyba połamany nie jest, ale mocno obity. Prawdopodobnie mocny kop albo rzucenie o ściankę małym ciałkiem.

To okropne co napisałaś. Zwierzęta nie zasługują na takie traktowanie (poza wypadkami obrony koniecznej). Tym bardziej trzeba być bez serca aby tak potraktować małego i bezbronnego kociaka.

AsiaK napisał(a):Ale jedno jest dla mnie najgorsze: takie sprawy nie tak się powinno załatwiac: przecież można zwyczajnie zwrócic uwagę włascicielom zwierzaka, a nie wymierzac sprawiedliwosc w taki drastyczny sposób! Niestety nie wiem kto to zrobił, ale to nieludzkie.
Niestety, takie mamy czasy. Ewa niedawno pisała o napadzie na jej syna. Dla niektórych niewiele znaczy ludzkie życie a taki kociak to...

AsiaK napisał(a):Drodzy Sąsiedzi: okazało się , że problem nad którym głowiliśmy się z innym wątku o zwietrzakach rozwiazał się sam: pomysł jest doskonały - stosujmy kary cielesne wobec zwierzaków! Już żaden kotek ani piesek nie będzie sie plątał po osiedlu...I po sprawie:(
Rozumiem Cię, że jesteś rozgoryczona - mnie również jest bardzo przykro.
Na naszym osiedlu powinno się znaleźć miejsce dla każdego - dla zwierzaków też. Wspaniale byłoby aby współistnienie przebiegało "bezkolizyjne". Niestety, w tak dużym skupisku osób to raczej dość trudne. Nie usprawiedliwia to jednak zwyrodnialca ze znęcania się nad zwierzętami, nie zwalnia rodziców z odpowiedzialności za dzieci a właścicieli z odpowiedzialności za zwierzęta.
Poprzedni wątek nie miał na celu bezdusznego "tępienia" zwierząt. Był jedynie próbą uregulowania zasad współistnienia zwierząt i ludzi na naszym osiedlu dla dobra i pożytku nas wszystkich. Myślę, że nie potrzebnie wzbudził tyle emocji.

P.S.
Daj znać za kilka dni co z z Twoim Diablakiem.
Myślę, że tego chyba nie zrobił ktoś nakręcony przez dyskusję na forum - tutaj dyskutują ludzie na pewnym poziomie intelektualnym. Ktoś kto tak traktuje małe zwierzaki to raczej inna kategoria.
Diablo zaczął chodzic, powolutku utykając, ale zawsze, hurra!
Nika napisał(a):

Popatrz Pino ma odwagę walczyć o sprzątanie po zwierzakach i taki człowiek nigdy nie zastosuje rozwiązań siłowych.

Dzieki za dobre slowo . Istotnie nie kopie zwierzat i nie rzucam nimi o sciany, ale czasem mam ochote zrobic to z niektorymi wlascicielami . Bozia jednak poskapila wzrostu i sily, co w wielu (czytaj: wszystkich) przypadkach unimozliwia mi opisana reakcje . Co do opisanego w watku przypadku, to jest on bulwersujacy. Zwierzeta zazwyczaj robia to, na co pozwala im wlasciciel, wiec moim zdaniem, to zawsze od wlasciciela powinno zaczas sie cala sprawe tzn. zwrocnie uwagi itp. rzeczy (oczywiscie nie mam tu na mysli kopania wlasciciela).

Pozdrawiam
Pino
Nie do końca zrozumiałam Pino, co tak naprawdę Cię zbulwersowało - czy fakt skopania kota, czy to że chodził on o trawie? Czy uwazasz, ze przekroczyłam granice czy dopuszczalne normy zachowań, bo pozwoliłam kotu pobiegac pod naszym oknem wiedząc, że tam nie nabrudzi? Bo mam wrażenie, że jednak wolałbys ukarac mnie ...
AsiaK napisał(a):Nie do końca zrozumiałam Pino, co tak naprawdę Cię zbulwersowało - czy fakt skopania kota, czy to że chodził on o trawie? Czy uwazasz, ze przekroczyłam granice czy dopuszczalne normy zachowań, bo pozwoliłam kotu pobiegac pod naszym oknem wiedząc, że tam nie nabrudzi? Bo mam wrażenie, że jednak wolałbys ukarac mnie ...

Hej!
widocznie mam dzisiaj slaby dzien w zakresie komunikacji z otoczeniem - sorrki . Oczywiscie bulwersujacym jest fakt pobicia twojego kota. Jest to sprawa oczywista. Nie mam rowniez nic przeciwko zwierzetom biegajacym po trawnikach, bo bylbym hipokryta przymykajac oko na to, ze po trawniku biegaja moje dzieci, a inne stworzenia to juz nie moga . Piszac o wlascicielach, mialem na mysli takich gosci jak ten, ktory zostal opisany w watku "Zwierzaki raz jeszcze", gdzie gosciu wyprowadzil psa i pozwolil mu sie zalatwic do piaskownicy i dlatego w poprzedniej wypowiedzi uzylem okreslenia "niektorzy wlasciciele", co absolutnie nie odnosilo sie do ciebie Asiu . Piszac dalej o zwracaniu uwagi, mialem na mysli sposob rozwiazywania ewentualnych konfliktow, ktory zawsze powinien zaczynac sie od proby dialogu. Jezeli komus cos przeszkadza, to powinien o tym powiedziec, porozmawiac, bo moze rozwiazanie jest calkiem proste, a druga strona zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z danego problemu (tak np.: bylo ze mna, gdy okazalo sie, ze mojemu sasiadowi przeszkadzaja stukajace w sciane drzwiczki mojej szafy ). Nie zawsze dialog pomaga (u mnie pomogl ) , ale zawsze trzeba od tego zaczac. To wlasnie mialem na mysli.

Jesli cos jest jeszcze nie tak, to chetnie sprostuje.

Pozdrowienia
Pino
Diabelku!
Dopiero dziś dowiedziałam się o Twojej strasznej przygodzie i natychmiast opowiedziałam mojemu Kiti. Bardzo oboje posmutnieliśmy Tak nam przykro. Tylko Kiti, z racji, że jest kotkiem może sobie w stanie wyobrazić jak strasznie musisz i musiałeś cierpieć, gdy nie mogłeś chodzić i Cię wszystko bolało.

Bardzo gorąco Cię pozdrawiamy, życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, żebyś szybko zapomniał o tych przykrych doświadczeniach i mógł sobie znów ciepło pomruczeć.

Trzymaj się
Magda i Kiti
Dzięki za słowa wsparcia Magdo. Ty też uważaj na swojego kotka, nie wypuszczaj go broń Boże samego, bo teraz chyba żadne zwierzę nie jest bezpieczne...
Zapomniałam dodac słówka wyjaśnienia dla Pino - widocznie źle Cię zrozumiałam i stąd ten zaczepny ton Jestem rozgoryczona i zdegustowana tym wydarzeniem, to dlatego...
Asiu, widziałam dziś jakiegoś kotka na parterowym balkonie od strony ulicy w bloku 29, taki szaro-czarny w pręgi (no coś w tym stylu) - widać, że młody. Czy to Twój?
Jeśli siedział przed barierką, to zapewne był to mój Diablo Taki nieduży, jakby wytarzany w sadzy Już powoli dochodzi do siebie. Jak go zawołasz po imieniu, to zobaczysz jak się będzie popisywał (prężył grzbiet itp)
To rzeczywiście był Diablo. Mój Kiti jest tak oswojony, że aż dziki . Czyli tchórz - w ogóle nie wychodzi na dwór - próbowałam go przyzwyczaić, ale to była dla niego najgorsza kara pod słońcem, a ja byłam ciągle podrapana. Teraz widzę, że to może i lepiej dla niego...

Ale całe szczęście Diablo wyglądał całkiem dobrze ! Zawołałam do niego: kici kici i się zainteresował, ale już dłużej nie stałam, bo może byś mnie dojżała, że zagaduję Twojego kotka i w końcu stałabym się podejżaną tego okropnego czynu .
No daj spokój, zaczepiaj Diablaka ile chcesz, on uwielbia byc w centrum zainteresowania:) Mie też będzie bardzo miło
Natomiast czeka go teraz rzecz straszna - musimy m kupic smycz z szelkami, inaczej czeka go więzienie...Trochę obciachowo wyprowadzac kota na smyczy, ale innego wyjscia nie widzę, zwłaszcza że Diablo teraz przesiaduje na parapecie i chcąc wyjsc miauczy jak _nierozwa*. Tylko czekam żeby mnie ktos ochrzanił za zakłócanie spokoju...
Ach my kociarze mamy problemy
Jeden wyraz nie wskoczył - miało byc : miauczy jak _nierozwa*. Przecież to nie jest brzydki wyraz?
AsiaK napisał(a):Jeden wyraz nie wskoczył - miało byc : miauczy jak _nierozwa*. Przecież to nie jest brzydki wyraz?
Akurat w tym przypadku nie jest

Niestety dotychczas tak dobrze nie bywało
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl
  • img
    \