ďťż

: Narty czy deska? Doświadczenia i porady

Pary_anime

Witam
Jak dziś przeczytałem na Mazurach spadł pierwszy śnieg. Nie da się ukryć. Zima zbliża się do nas coraz bardziej. A wraz z nią co? Oczywiście śnieg I znów będzie można zjeżdżać na różnego rodzaju sprzęcie - w zależności co kto lubi.
Chciałbym zaproponować zatem dyskusje na temat rodzaju sprzętu na jakim zjeżdżacie. Może jakies historie, anegdoty. Dlaczego właśnie ten a nie inny rodzaj. A może macie jakieś pozytywne/negatywne doświadczenia i wrażenia z ośrodkami narciarskimi, instruktorami, kwaterami. Czy możecie coś polecić lub przestrzec (adresy? ). Myślę tu zarówno o Polsce jak i zagranicy.
Zamiarem mojej propozycji nie jest reklama biur podróży a jedynie wymiana doświadczeń przed zbliżającym się sezonem. Byc może doświadczenia jednych będa pomocą dla innych. Co o tym sądzicie?

Pozdrawiam
Michał


Ja osobiście lubię okolice zakopanego ale nie samo zakopane. Polecam Białkę Tatrzańską która od 2 lat ma bardzo nowoczesny i fajny stok. Sam próbuje od jakiegoś czasu na snow boardzie ale kontuzja sprzed 4 lat gdzie miałem w kostce niezły bałagan ciągle doskwiera.LUDZIE NIE WSIADAJCIE ZA PIERWSZYM RAZEM NA SZTYWNĄ DESKĘ SNOWBOARDOWĄ polecam raczej free style
nie moge zaglosowac bo w ankiecie brakuje opcji zjazdu na ....na czterech literach a tak raczej konczy sie to u mnie najczesciej
Pawel napisał(a):(...)LUDZIE NIE WSIADAJCIE ZA PIERWSZYM RAZEM NA SZTYWNĄ DESKĘ SNOWBOARDOWĄ polecam raczej free style

Spytać się chciałbym co masz na myśli pisząc to co powyżej. Deska free style jest dość miękka, lecz wynika to z jej głównego zastosowania - skoki, half-pipe itp. Nie jestem pewien, czy deska taka jest dobra do jazdy - chyba że ktoś zamierza robić takie sztuczki. Moim znów zdaniem lepsza do jazdy jest deska freeridowa. Jej kształt jest nieco inny - szerszy dziób ( nose) i tył ( tail ), dzięki czemu mozna jeździć po puchu i głębszym śniegu. Ponadto ma, powinna przynajmniej mieć, wzmocnione metalem krawędze przednią i tylną. Dzięki temu nie są tak groźne kamienie, korzenie i inne uderzenia. Oczywiście freestyle tez może być do tego, jak i freeride do skoków.
Byc może pisząc sztywna deska masz na myśli również wiązania. Czasem ludzie tak określają wiązania z butami podobnymi do narciarskich.

Pozdrawiam
Michał


Nart, narty i jeszcze raz narty.........tylko dwie deski - jedna mnie raczej przeraża

Izza: na czterech literach tez jedziłam - na poczatku...
Jas napisał(a):Nart, narty i jeszcze raz narty.........tylko dwie deski - jedna mnie raczej przeraża
Izza: na czterech literach tez jedziłam - na poczatku...

Jasia myslisz ze w ciagu 5 dni jestem w stanie nauczyc sie jazdy na nartach na tyle zeby samodzielnie zjechac z plaskiej gorki ?
Cytat:Jasia myslisz ze w ciagu 5 dni jestem w stanie nauczyc sie jazdy na nartach na tyle zeby samodzielnie zjechac z plaskiej gorki ?[/quote]

Moim skromnym zdaniem po 5 dniach bedziesz umiała nawet skręcać !
izza napisał(a):
Jasia myslisz ze w ciagu 5 dni jestem w stanie nauczyc sie jazdy na nartach na tyle zeby samodzielnie zjechac z plaskiej gorki ?

Hmm, z płaskiej górki to mozna zjeżdżać juz po 15 minutach
A tak na serio. Jeśli chcesz jeździć na nartach lub na desce to czas nauki zależy przede wszystkim od Twojego samozaparcia. Osobiste wspomnienia - na nartach nauczyłem sie jeździć po 4 dniach (oczywiście nie był to poziom A. Tomby). Uczyłem się wraz z instruktorem. Jeśli chodzi o śniegdeskę to nauczyłem sie jeździć po około 5 dniach. W tym wypadku nie miałem instruktora. A potem to już tylko trening, trening, trening.
Ważne moim zdaniem jest aby naprawde chcieć i nie zrażać się początkowymi niepowodzeniami. Jak napisałem wcześniej, obecnie łatwiej jest jeździć na nartach. Prostsze jest zainicjowanie skrętu i prowadzenie nart.

Michał
Jas napisał(a):Nart, narty i jeszcze raz narty.........tylko dwie deski - jedna mnie raczej przeraża
(...)

Nie ma się czego bać. Deska jest naprawde OK. Moim zdaniem łatwiej, fajniej i ciekawiej jest jeździć na desce. Jeżdziłem również na nartach. Deska natomiast to inna zupełnie sprawa. W nartach denerwowała mnie ta konieczność noszenia "betonowych kaloszy" lub zapasowych butów aby móc się poruszać swobodnie. Natomiast na desce zainstalowałem sobie miękkie wiązania i nie mam problemu. Jestem bardziej mobilny.
Oczywiście deska ma swoje wady. Dla mnie osobiście kłopotem sa stare wyciągi orczykowe (typu wyrwirączka). Mimo iż jeżdżę już kilka lat, wciąż mam z nimi problemy. Natomiast te nowe sa OK. A krzesełka - marzenie. No i wyższość nart wychodzi, gdy trzeba czasem podejść na stoku. Nie zawsze jest z góry i do wyboru na desce masz albo skakać, albo wypinac i z buta.

Pozdrawiam
Michał
Próbowałem na wszystkim: parapet, mono, nawet swingbo (czy ktoś jeszcze pamięta co to jest?), ale pozostaję wierny boazerii. Tej zimy minie trzydziesta rocznica pierwszych kroczków na nartach na stoczku pod Krokwią w Zakopie.
W tym roku także inny krok milowy: kupiłem carvingi. Przesiadam się ze sztywnych 195 cm na jakieś 170 cm. Będzie jatka! Robię to tylko dlatego, że mi w marcu br. na Kasprowym pękło wiązanie . Na szczęście facet w serwisie miał luzem właśnie ten kawałek, co mi pękł. Ale stwierdziłem, że następnym razem pewnie nie będzie miał, więc kupiłem zaraz po powrocie do Warszawy nowy sprzęt na wyprzedaży.
Tutaj pytanie: kupiłem narty Nordica Free 8; czy ktoś może wie, czym to się je?
Odpowiedź dla Kuby
Poszukałem tu i uwdzie, lecz jedyne wiadomości jakie znalazłem to że są to narty carvingowe dla średnio-zaawansowanych użytkowników, przeznaczone do jazdy z góry na dół Dla nart o długości 168 cm promień skrętu wynosi 18 metrów.
Jak piszesz na nartach juz długo jeżdzisz, ale to chyba będzie Twój pierwszy sezon ? Jak słyszałem od innych różnica między tradycyjnymi deskami a carvingowymi jest kolosalna. Te ostatnie po prostu same skręcają. Jeśli lubisz jazdę dość dynamiczną, ze średnią ilością skrętów, to pewnie będziesz miał duuużo zabawy.
Jeśli natomiast ktoś lubi szybkie, krótkie skręty, to lepsze dla niego będą narty krótsze, o mniejszym promieniu skrętu. Mozna dojść aż do fun-carvingu, ale to już dla amatorów tego typu jazdy. Nie wspominając o tzw big-footach, gdzie skręca się bardzo szybko.

Pozdrawiam
Michał
No tak, proponowałem opowiadanie o swoich doświadczeniach a sam milczę Ale już nadrabiam te zaległości.
Na poczatku nauczyłem się jeździć na nartach. Bardzo młody to nie byłem, lecz jak pewnego razu zima pojechałem do Zakopanego i zobaczyłem jak dzieciaki 4 letnie śmigaja na nartach Pomyslałem że nie będę gorszy. Jako wytrawny znawca techniki narciarskiej poszedłem z kolega do wypożyczalni, gdzie tamtejsza fachura polecił nam, zupełnie zielonym narciarzom, deski o długości bagatela 205 cm. Boże, jakież one były długie. Wiązania - pewnie po sezonie oddał je do muzeum sportu jako eksponat. Ja miałem więcej szczęścia, bo dostałem buty o w miare nowoczesnym sposobie zapinania. Kolega nie miał szczęścia i dostał wspaniałe obuwie produkcji rodzimej - Polspor model Fabos. Tylko ten, kto miał szczęście używać takich butów wie, co to znaczy życie narciarza. System linek stalowych, zacinających się w klamrach, nie do wypięcia bez pokaźnego śrubokręta lub kombinerek. Czy ktoś jeszcze pamięta te cuda
Z tak dobranym sprzętem poszliśmy na stok. Całe szczęście, że nie kupiliśmy karnetu, lecz tylko pojedynczy wjazd. Przypominam - pierwszy raz na nartach. Ja po zapięciu nart przewróciłem się przy zjeździe a raczej niekontrolowanym suwie z górki o wysokości max 50 cm. Kolega miał tez kłopoty. Dopiero przypadkowy przechodzień zatrzymał go i uratował przed zjazdem do rowu. Po tak szalonych doświadczeniach z pokora postanowiliśmy znaleźć instruktora. Mieliśmy szczęście. Był, dość tani i juz po 4 dniach jeździliśmy samodzielnie z góry.
Mimo iz na nartach jeździłem 5 lub 6 sezonów nigdy nie udało mi się jeździć stylowo. Preferowałem styl zjazdowy, to znaczy nogi dość szeroko.
Bardzo mnie to denerwowalo i między innymi dlatego postanowiłem nauczyc się jazdy na snowboardzie. I tyle. Reszta w następnym odcinku

Pozdrawiam
Michał
Ja odwieczny zmarzluch dlugo nie moglam sie doszukac w tym zadnej przyjemnosci, bo coz to za przyjemnosc kiedy zimno, pada snieg wieje wiatr itp., dopoki nie sprobowalam, dwa lata temu. Bakcyla zlapalam juz pierwszego dnia.
Zaczelam od lekcji z instruktorem bo szkoda mi bylo czasu na trenowanie upadkow i powstan skoro ktos moze mi powiedziec o co chodzi to czemu nie skorzystac.
Na poczatku mialam problemy z utrzymaniem bezpiecznej predkosci i ze skretami w lewo, ale nie taki diabel straszny.
Poza tym jazda na wypozyczonych nartach to horror. Raz dostaly mi sie takie buty, ze prawie plakalam bo tak mnie bolaly nogi.
W zeszlym roku kupilam sprzet i musze powiedziec, ze to byla dobra decyzja. I oto ja wielki zmarzluch, nie moge doczekac sie zimy. To teraz jakby inna pora roku.
Tym razem wybieram sie w Dolomity i mam nadzieje na super zabawe.
Wszystkich niedowiarkow i niezdecydowanych namawiam do sprobowania.

Pozdrawiam
Gabi
Witam

Jako autor wątku postanowiełm nieco go podciągnąć i opisac jeszcze kilka przygód z zimy. Jak napisałem wcześniej pierwsze kroki (szusy) robiłem na nartach. Jednak z powodu braków technicznych i niezbyt stylowej jazdy postanowiłem zmienić deski na deskę. Nie miałem zbyt dużego pojęcia o tym jak jeździć, co kupić, ale poszedłem na giełde narciarską i tam nabyłem droga kupna mój pierwszy zestaw snowboardowy. Nic specjalnego, deska raczej z serii tanszych tzw no name. Buty i wiązania też były raczej wyborem ekonomicznym. I na naukę do Zakopanego. Stokiem na którym się uczyłem był Koziniec. Górka niezbyt ostra, ale niestety wyciągi typu wyrwirączka. I zaczeło się. Nie zliczę ile razy upadłem. Jazda na nartach ma tą przewagę przy przewrotce, że można jakoś walczyć z tym, przesunąc nogę lub coś podobnego. Na desce leci się "w komplecie". NIe ma mowy o wypięciu wiązań ( miękkie ). Najczęstszym urazem są złamania nadgarstka/ków. Łatwo równiez stracić zęby przy złapaniu przedniej krawędzi. Wspomniec nalezy również o siniakach na siedzeniu. Jednak już po kilku dniach można sobie w miarę swobodnie zjeżdżać w dół. Od tej pory to jedynie praktyka.
Pewną niewygoda deski sa wiązania, a konkretnie sposób ich zapinania. Wymusza on siadanie na śniegu, a deska nie ma tzw skistopu. Przekonałem się o tym, gdy pewnego razu chciałem zapiąc deskę, lecz niestety ta radośnie pojechała sama w dół. Na szczęście sto nieduży i nie zrobila nikomu krzywdy, ale taka sama sztuczka na np Nosalu mogłaby się źle skończyć.
Podsumowując deska ma pewne wymagania, lecz wrażenia z jazdy są tego warte.

Pozdrawiam
Michał
michalc1 napisał(a):Witam

Jako autor wątku postanowiełm nieco go podciągnąć i opisac jeszcze kilka przygód z zimy. Jak napisałem wcześniej pierwsze kroki (szusy) robiłem na nartach. Jednak z powodu braków technicznych i niezbyt stylowej jazdy postanowiłem zmienić deski na deskę. Nie miałem zbyt dużego pojęcia o tym jak jeździć, co kupić, ale poszedłem na giełde narciarską i tam nabyłem droga kupna mój pierwszy zestaw snowboardowy. Nic specjalnego, deska raczej z serii tanszych tzw no name. Buty i wiązania też były raczej wyborem ekonomicznym. I na naukę do Zakopanego. Stokiem na którym się uczyłem był Koziniec. Górka niezbyt ostra, ale niestety wyciągi typu wyrwirączka. I zaczeło się. Nie zliczę ile razy upadłem.
Taki watek a ja dopiero go zauwazylem...
Juz to naprawiam
michalc1 napisał(a):Jazda na nartach ma tą przewagę przy przewrotce, że można jakoś walczyć z tym, przesunąc nogę lub coś podobnego. Na desce leci się "w komplecie".
To zalezy od strony na ktora sie leci! Jesli na plecy to ewentualne problemy z rownowaga koncza sie tylko podporka i dalsza jazda (owszem, potrzebna praktyka lecz da sie tego nauczyc) michalc1 napisał(a):NIe ma mowy o wypięciu wiązań ( miękkie ).
I cale szczescie! Dzieki temu przy normalnej jezdzie na poczatku nauki nie musisz obawiac sie uszkodzen nog.
michalc1 napisał(a):Najczęstszym urazem są złamania nadgarstka/ków. Łatwo równiez stracić zęby przy złapaniu przedniej krawędzi. Wspomniec nalezy również o siniakach na siedzeniu.
Prawda, dlatego odpowiednie rekawice oraz nawyki upadania do przodu powinien wpajac instruktor od samego poczatku. Kask tez nie jest glupim pomyslem, zwlaszcza jesli ktos szaleje na alpinach.
michalc1 napisał(a):Jednak już po kilku dniach można sobie w miarę swobodnie zjeżdżać w dół. Od tej pory to jedynie praktyka.
A to fakt, ludzie twierdza, ze na desce latwiej sie nauczyc bo szybciej czuja sie pewnie i moga pokonywac strome stoki. Ja tak nie uwazam. I do nart i do deski trzeba praktyki a zsuwanie sniegu w ostrzejszych miejscach calkiem slusznie powoduje "zlozeczenia" na deskarzy.
michalc1 napisał(a):Pewną niewygoda deski sa wiązania, a konkretnie sposób ich zapinania. Wymusza on siadanie na śniegu, a deska nie ma tzw skistopu.
hmmm, trolujesz aby watek rozkreciecic? oprocz zwyklych zapiec z paskami sa tzw. step-in nazwijmy je normalne (bolec lub specjalnie zapiecie - minus, nie mozna w prosty sposob poprobowac jazdy na innych deskach) oraz flowy (specjalny rodzaj zapiecia) . Pozwalaja zapiac sie w 2 sekundy, bez siadania i moczenia 4 liter.
michalc1 napisał(a):Przekonałem się o tym, gdy pewnego razu chciałem zapiąc deskę, lecz niestety ta radośnie pojechała sama w dół. Na szczęście sto nieduży i nie zrobila nikomu krzywdy, ale taka sama sztuczka na np Nosalu mogłaby się źle skończyć.
I wlasnie dlatego do zapiec otrzymujesz paski, nie dla ozdoby czy tez aby latwiej deske w sniegu znalezc tylko by innych uzytkownikow stoku nie zabic. Na niektorych lodowcach w Austrii takie paski sa obowiazkowe i wcale sie temu nie dziwie.
michalc1 napisał(a):Podsumowując deska ma pewne wymagania, lecz wrażenia z jazdy są tego warte.

Pozdrawiam
Michał
A tu sie w zupelnosci zgadzam

PS. a sniegu u poludniowych sasiadow na stokach dalej nie ma (
No prawdę mówiąc to widząc Twoje zdjęcie czekałem az sie odezwiesz I proszę, doczekałem się.
O zapięciach nie troluje. Ponieważ nie ma za bardzo chętnych do podejmowania tematu postanowiłem dozowac emocje. I tak w planie dalszym chciałem opisać własne doświadczenia z jazd na różnych rodzajach desek i zapięć. A potem coś o doświadczeniach z jazd w kilku miejscach. I tak dalej. Jako autor musze dbac o wątek, aby się za bardzo nie zakurzył.

Piszesz:
Cytat:To zalezy od strony na ktora sie leci! Jesli na plecy to ewentualne problemy z rownowaga koncza sie tylko podporka i dalsza jazda (owszem, potrzebna praktyka lecz da sie tego nauczyc)
Ja mam nieco inne doświadczenia. W czasie jazdy udało mi się nieraz złapać krawędź i hmmm uderzyc plecami Winą była pewnie zbyt szybka jazda. Mimo iż jeżdżę na miękkich wiązaniach, to luuubię jeździć szybko.

Cytat: wlasnie dlatego do zapiec otrzymujesz paski, nie dla ozdoby czy tez aby latwiej deske w sniegu znalezc tylko by innych uzytkownikow stoku nie zabic. Na niektorych lodowcach w Austrii takie paski sa obowiazkowe i wcale sie temu nie dziwie.
To było moje wspomnienie z poczatków nauki. Niby rzecz oczywista te paski, ale jak ktoś niedoświadczony, to sie może zdziwić

I tak. Ciesze się, że jeszcze ktoś z deskarzy się odezwał. A na jakich stokach na południu jeździłeś? Ja niestety nie mam doświadczeń i za granica to jedynie Alpy, a i to kilka razy.

Pozdrawiam
Michał
michalc1 napisał(a):No prawdę mówiąc to widząc Twoje zdjęcie czekałem az sie odezwiesz I proszę, doczekałem się.
Bylo dac cynk na priv, rzadko sie pojawiam na forum

michalc1 napisał(a):O zapięciach nie troluje. Ponieważ nie ma za bardzo chętnych do podejmowania tematu postanowiłem dozowac emocje. I tak w planie dalszym chciałem opisać własne doświadczenia z jazd na różnych rodzajach desek i zapięć. A potem coś o doświadczeniach z jazd w kilku miejscach. I tak dalej. Jako autor musze dbac o wątek, aby się za bardzo nie zakurzył.
Sam zaczynalem od stepinow (i ciagle jezdze) na starych O'Sin'ach ,starenkie step'iny z lyzka w wiazaniu i bolacami w butach. Minus - nie moglem w prosty sposob poprobowac innych desek i wiazan, plusy - nikt mi deski nie "pozycza" i zapinanie jest naprawde blyskawiczne.

Cytat:
Piszesz:
Cytat:To zalezy od strony na ktora sie leci! Jesli na plecy to ewentualne problemy z rownowaga koncza sie tylko podporka i dalsza jazda (owszem, potrzebna praktyka lecz da sie tego nauczyc)
Ja mam nieco inne doświadczenia. W czasie jazdy udało mi się nieraz złapać krawędź i hmmm uderzyc plecami Winą była pewnie zbyt szybka jazda. Mimo iż jeżdżę na miękkich wiązaniach, to luuubię jeździć szybko.

Zalezy jak polecisz jak przez nose'a to masz przechlapane, jak zlapiesz krawedz w zakrecie - tez ale przy zjezdzaniu z gory albo przy odkladaniu sie na plecy juz sie nauczyle nie klasc na sniegu z byle powodu, szkoda czasu i energii.
Cytat:
Cytat: wlasnie dlatego do zapiec otrzymujesz paski, nie dla ozdoby czy tez aby latwiej deske w sniegu znalezc tylko by innych uzytkownikow stoku nie zabic. Na niektorych lodowcach w Austrii takie paski sa obowiazkowe i wcale sie temu nie dziwie.
To było moje wspomnienie z poczatków nauki. Niby rzecz oczywista te paski, ale jak ktoś niedoświadczony, to sie może zdziwić
mialem to samo az do chwili gdy zobaczylem taka samotna deske uciekajaca w las Nie dosc ze sprzet mozesz zniszczyc to co gorsza mozesz jej nie znalezc

Cytat:Ciesze się, że jeszcze ktoś z deskarzy się odezwał. A na jakich stokach na południu jeździłeś? Ja niestety nie mam doświadczeń i za granica to jedynie Alpy, a i to kilka razy.

Slowacja (Terhova, Smokowiec i cale pasmo), Polska (Szczyrk, Korbielow, Zakopiec i jeszcze kilka) i Austria. Szkoda, ze EURO tak podskoczylo, wyjazd na lodowiec staje sie coraz drozszy a na jakas porzadna infrastrukture u nas lub poludniowych sasiadow juz dawno przestalem liczyc Chociaz ostatnio bylem w Krynicy i Jaworzyna wyglada naprawde niezle. Niestety bylem pod koniec sezonu ale jak otworza jeszcze jeden wyciag to moze sie stac moim numerem 2 w kraju.
Buzi napisał(a):
Sam zaczynalem od stepinow (i ciagle jezdze) na starych O'Sin'ach ,starenkie step'iny z lyzka w wiazaniu i bolacami w butach. Minus - nie moglem w prosty sposob poprobowac innych desek i wiazan, plusy - nikt mi deski nie "pozycza" i zapinanie jest naprawde blyskawiczne.

Ja przez kilka lat jeździłem na tradycyjnych miękkich z paskami. Jednak to ciągłe zapinanie na siedząco i walczenie z wiązaniami trochę mnie denerwowało. I wymieniłem sobie na FLOWy. Od razu lepiej. Teraz sprawa zapięcia to tylko sekundy, wypięcie podobnie. Znajomi na nartach już mi nie uciekają A i buty mogą się przydac w razie czego do tradycyjnych paskowych wiązań. Odwrotnie to raczej trudno by było.

Cytat:
Zalezy jak polecisz jak przez nose'a to masz przechlapane, jak zlapiesz krawedz w zakrecie - tez ale przy zjezdzaniu z gory albo przy odkladaniu sie na plecy juz sie nauczyle nie klasc na sniegu z byle powodu, szkoda czasu i energii.

Sposoby przewracania się to mam opanowane na każdy sposób. I przodem i tyłem i bokiem. Cud chyba że jeszcze się nie połamałem

Cytat:
Slowacja (Terhova, Smokowiec i cale pasmo), Polska (Szczyrk, Korbielow, Zakopiec i jeszcze kilka) i Austria. Szkoda, ze EURO tak podskoczylo, wyjazd na lodowiec staje sie coraz drozszy a na jakas porzadna infrastrukture u nas lub poludniowych sasiadow juz dawno przestalem liczyc Chociaz ostatnio bylem w Krynicy i Jaworzyna wyglada naprawde niezle. Niestety bylem pod koniec sezonu ale jak otworza jeszcze jeden wyciag to moze sie stac moim numerem 2 w kraju.

W Polsce to mam oblatane Zakopane oczywiście, Bukowinę i Szczyrk. Osobiście najbardziej podobało mi się w Szczyrku. Tylko jakas mentalność tych górali dziwna. Jak juz nasypało śniegu - a były i 2 metrowe zaspy to zamiast ratrakami to jakoś równać w nocy lub nad ranem to chyba myśleli "E, jak ktoś już przyjechał na narty, to i tak będzie jeździł i cieszył się ze śniegu. To po co równać ?" Stoki naprawdę OK, ale te muldy Okropność

A jeśli ktos chce naprawdę pojeździć, to pozostają mu Alpy. Niestety. Chociaż ceny nie sa tak straszne. Myślę, że to sprawa tylko poszukania. Nam udało się znaleźć kwaterę w Mayrhofen (Zillertal - Austria) za 100 Euro od osoby za tydzień. W centrum miasteczka, do wyciągu lub Ski-busu 200 metrów. Jak ktoś poszukuje, to adres jeszcze mam. Warte polecenia. W całej dolinie jest przeszło 600 km tras zjazdowych i lodowiec, jeden z największych w Alpach (Tux).
Inne doświaedczenia mamy z Francji. Tam z kolei kwatery przypominaja hotel, ale narty zapina się tuż za progiem i zjaeżdza się po południu równiez do samych drzwi. I pogoda piekna - południowe stoki. A śniegu olbrzymie ilości, mimo iż koniec marca już był. Na dole wiosna, a na górze zaspy. Niesamowite wrażenie.

I tyle wspomnień. Jeśli ktoś potrzebowałby namiarów itp, to prosze o kontakt. Z chęcia pomoge

Pozdrawiam
Michał
Już myślałem, że się cisza zrobiła w tym wątku, a tu miła niespodzianka. Tak przed sezonem zawsze lubię sobie poczytać różne rzeczy, by napięcie powolutku rosło... Muszę powiedzieć, że już zaczynam odczuwać tradycyjne mrowienie w nogach .

Ale widzę, że w sondzie narty nadal górą (hi, hi )!
Cytat:Ja przez kilka lat jeździłem na tradycyjnych miękkich z paskami. Jednak to ciągłe zapinanie na siedząco i walczenie z wiązaniami trochę mnie denerwowało. I wymieniłem sobie na FLOWy. Od razu lepiej. Teraz sprawa zapięcia to tylko sekundy, wypięcie podobnie. Znajomi na nartach już mi nie uciekają A i buty mogą się przydac w razie czego do tradycyjnych paskowych wiązań. Odwrotnie to raczej trudno by było.

Ja wlasnie musze poprobowac jazdy na "paskach". Po krotkich testach co robilem, mam wrazenie, ze lepiej panuje sie nad krawedziami. I oczywiscie speed pedal to podstawa.

Cytat:
Cytat:
Slowacja (Terhova, Smokowiec i cale pasmo), Polska (Szczyrk, Korbielow, Zakopiec i jeszcze kilka) i Austria. Szkoda, ze EURO tak podskoczylo, wyjazd na lodowiec staje sie coraz drozszy a na jakas porzadna infrastrukture u nas lub poludniowych sasiadow juz dawno przestalem liczyc Chociaz ostatnio bylem w Krynicy i Jaworzyna wyglada naprawde niezle. Niestety bylem pod koniec sezonu ale jak otworza jeszcze jeden wyciag to moze sie stac moim numerem 2 w kraju.

W Polsce to mam oblatane Zakopane oczywiście, Bukowinę i Szczyrk. Osobiście najbardziej podobało mi się w Szczyrku. Tylko jakas mentalność tych górali dziwna. Jak juz nasypało śniegu - a były i 2 metrowe zaspy to zamiast ratrakami to jakoś równać w nocy lub nad ranem to chyba myśleli "E, jak ktoś już przyjechał na narty, to i tak będzie jeździł i cieszył się ze śniegu. To po co równać ?" Stoki naprawdę OK, ale te muldy Okropność

Niestety mam podobne odczucia . Wyglada jakby robili wielka przysluge ze pozwalaja jezdzic a fatalna infrastruktura jaka jest kazdy widzi. I co gorsza, jakis wiekszych zmian na lepsze nie widac. Sa co prawda bardzo fajne miejsca np. w okolicach Kielc jest tylko jedno ale: musi byc snieg i pogoda. Przy +5 po prostu nie da sie zrobic sztucznego nasniezania.
aha.. co do Szczyrku, polecam jeszcze Korbielow. Kilka kilometrow dalej a trasa 5 jest naprawde warta kilku przejazdow

Cytat:A jeśli ktos chce naprawdę pojeździć, to pozostają mu Alpy. Niestety. Chociaż ceny nie sa tak straszne. Myślę, że to sprawa tylko poszukania. Nam udało się znaleźć kwaterę w Mayrhofen (Zillertal - Austria) za 100 Euro od osoby za tydzień. W centrum miasteczka, do wyciągu lub Ski-busu 200 metrów. Jak ktoś poszukuje, to adres jeszcze mam. Warte polecenia. W całej dolinie jest przeszło 600 km tras zjazdowych i lodowiec, jeden z największych w Alpach (Tux).
Inne doświaedczenia mamy z Francji. Tam z kolei kwatery przypominaja hotel, ale narty zapina się tuż za progiem i zjaeżdza się po południu równiez do samych drzwi. I pogoda piekna - południowe stoki. A śniegu olbrzymie ilości, mimo iż koniec marca już był. Na dole wiosna, a na górze zaspy. Niesamowite wrażenie.

I tyle wspomnień. Jeśli ktoś potrzebowałby namiarów itp, to prosze o kontakt. Z chęcia pomoge

Pozdrawiam
Michał
Co do namiarow, to na pewno sie odezwe. Coraz zimniej sie robi, sniegu za oknem nie widac to i wyjazdy w jakies zasniezone tereny zaczynaja sie marzyc.
kuba napisał(a):Już myślałem, że się cisza zrobiła w tym wątku, a tu miła niespodzianka. Tak przed sezonem zawsze lubię sobie poczytać różne rzeczy, by napięcie powolutku rosło... Muszę powiedzieć, że już zaczynam odczuwać tradycyjne mrowienie w nogach .

Poczekaj az pierwszy snieg spadnie

Cytat:
Ale widzę, że w sondzie narty nadal górą (hi, hi )!

Ale tylko jednym glosem
Buzi napisał(a):
Poczekaj az pierwszy snieg spadnie

Sam sobie odpowiadam , snieg, sporo sniegu i ciagle pada. Ruszylo Strbskie, Zdiar. Co prawda jeszcze nie wszystkie wyciagi ale jest zimno i sporo sniegu przybylo . Ceny jeszcze przedsezonowe a ludzi niewiele.
Moze sie w koncu zimie przypomnialo jak powinny wygladac swieta?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl
  • img
    \