Pary_anime
Od ponad 2 lat znoszę wiercenia, rozumiem na początku wszyscy się wprowadzaliśmy i był hałas to normalne jak się wykańcza mieszkanie ale niektórzy już ponad 2 lata nieustannie wiercą, staję się to bardzo irytujące, nie można we własnym domu mieszkać spokojne bo nie wiadomo kiedy sąsiad zacznie wiercić.
Post dotyczy bliku 43 J
Szanowna sąsiadko:)
W naszym bloku jeszcze nie wszystkie mieszkania były wykończone. Jedno zostało sprzedane całkiem niedawno i może tam jeszcze jakaś robota się kończy. Być może chodzi ci o ten dźwięk który ja także dobrze słyszę... i też mnie denerwuje... ale wtedy patrze na wjazd na nasze osiedle i patrzę jak jeden baran blokuje wjazd drugiemu baranowi i cieszę się że ja już w domku
Mam nadzieję że niedługo skończy już te odwierty.
Ja rozumiem że nie wszystkie mieszkania są sprzedane i każdy jak się wprowadza musi sobie mieszkanie wykończyć czyli powiercić troszkę, ale mi chodzi o to że to trwa już bardzo długo czyli około 2 lat.
Rozumiem ktoś się wprowadza miesiąc remontuje wierci ale to trwa w mojej ocenie za długo. Czuje się jakbym wiecznie na budowie mieszkała.
monique napisał(a):Ja rozumiem że nie wszystkie mieszkania są sprzedane i każdy jak się wprowadza musi sobie mieszkanie wykończyć czyli powiercić troszkę, ale mi chodzi o to że to trwa już bardzo długo czyli około 2 lat.
Rozumiem ktoś się wprowadza miesiąc remontuje wierci ale to trwa w mojej ocenie za długo. Czuje się jakbym wiecznie na budowie mieszkała.
wiercenie to staly element mieszkania w bloku
ZAWSZE bedzie ktos cos wiercil
po prostu tego nie unikniesz (mieszkajac w bloku)
proponuje sie przezwyczaic, oszczedzi to frustracji i nerwow
Kilka mieszkań na raz chyba coś robiło ostatnio, przed świętami ktoś chyba ze 2 miesiące hałasował "na raty", najbardziej bardziej męczące były godziny w których to wiercenie było, 9 rano w sobotę albo wieczorami na tyg. Niestety wiercenie będzie zawsze jakieś bo albo półkę trzeba zawiesić albo co innego.
BTW Ciekawy jestem tez czy tylko u mnie słychać sąsiada w 43J który lubi sobie muzyki na "full" posłuchać. bo to mam znacznie częściej niż wiercenie, chociaż ostatnio trochę się uspokoiło.
Ostatnio faktycznie trochę przesadzają z odwiertami, czasami od 7.30 do 21 bez umiaru. Do tego jeszcze bezmyślnie co 15 minut 2 otwory i tak całymi dniami.
Jedyny sposób to regulamin wspólnoty określający godziny prowadzenia "uciążliwych" prac np 10-16, pn-so wtedy można by coś z tym zrobić.
remekw napisał(a):
Jedyny sposób to regulamin wspólnoty określający godziny prowadzenia "uciążliwych" prac np 10-16, pn-so wtedy można by coś z tym zrobić.
jeszcze z wylaczeniem godzin pomiedzy 13 i 15 bo wtedy dzieci spia i bedzie zupelnie idealnie!
remekw napisał(a):
Jedyny sposób to regulamin wspólnoty określający godziny prowadzenia "uciążliwych" prac np 10-16, pn-so wtedy można by coś z tym zrobić.
No i co zrobisz z tym regulaminem?
Tak serio pytam.
Pokrzyczysz, pomachasz, i ... ?
Myślę że wystarczy niektórym sama świadomość że są tez inni mieszkańcy i czasami trzeba się dostosować. Ale są tez inne możliwości:
- wywalenie ekipy remontowej z osiedla za nieprzestrzeganie regulaminu
- straż/policja i mandat dla właściciela
Jakoś to działa w innych wspólnotach.
Wielu właścicieli myśli że jak już kupiło mieszkanie to są nie do ruszenia w tym mieszkaniu - nic bardziej mylnego, możliwości jest sporo aż do licytacji mieszkania włącznie
Zresztą rozwiązania "siłowe" w takim przypadku raczej są bez sensu. Może trochę naiwnie wierzę że wystarczy uświadomić sobie nawzajem pewne rzeczy i spróbować nie utrudniać sobie życia. Sam regulamin to tylko wytyczne jednej stronie gwarantuje że w godzinach wyznaczonych nikt nie będzie wpadał za awanturą i można sobie wiercić do woli a drugiej że jest jakaś szansa że miedzy 13 a 15 dzieci będą mogły spać spokojnie.
remekw napisał(a):Myślę że wystarczy niektórym sama świadomość że są tez inni mieszkańcy i czasami trzeba się dostosować. Ale są tez inne możliwości:
- wywalenie ekipy remontowej z osiedla za nieprzestrzeganie regulaminu
- straż/policja i mandat dla właściciela
Jakoś to działa w innych wspólnotach.
Wielu właścicieli myśli że jak już kupiło mieszkanie to są nie do ruszenia w tym mieszkaniu - nic bardziej mylnego, możliwości jest sporo aż do licytacji mieszkania włącznie
- Ekipie to wiesz co możesz.
Jeżeli jakimś cudem udałowby CI się ich ruszyć, to z jednej strony ekipa może Cię skarżyć o utratę dochodów na skutek uniemożliwienia im pracy, z drugiej strony właściciel może skarżyć Cię za uniemożliwienie korzystania z własnej nieruchomości.
- Regulamin nie stanowi absolutnie ŻADNEJ podstawy dla policji/SM do interwencji
Wskaż proszę w ustawie o policji jakiekolwiek umocowanie prawne regulaminu wewnętrznego jako podstaw interwencji.
Jak rozumiem kr.etynizm pod postacią obowiązkowego wyposażenia każdego pojazdu garażującego w garażu podziemnym w alarm będziecie "wymuszać" policją ?
Co do sądowego nakazu sprzedaży mieszkania - życzę powodzenia, aby sąd Ci to klepnął na podstawie debilnych zapisów "regulaminowych".
remekw napisał(a):Zresztą rozwiązania "siłowe" w takim przypadku raczej są bez sensu. Może trochę naiwnie wierzę że wystarczy uświadomić sobie nawzajem pewne rzeczy i spróbować nie utrudniać sobie życia. Sam regulamin to tylko wytyczne jednej stronie gwarantuje że w godzinach wyznaczonych nikt nie będzie wpadał za awanturą i można sobie wiercić do woli a drugiej że jest jakaś szansa że miedzy 13 a 15 dzieci będą mogły spać spokojnie.
Zauważ tylko, że argument o wzajemnym poszanowaniu swoich racji jest obustronny.
Jedni chcą wypocząć, czy też "nasze dzieci śpią" (uwielbiam ten uniwersalny argument), a ktoś chce coś zrobić w domu, a nie ma możliwości dokonać tego w innych godzinach, od prozaicznego braku pieniędzy i możliwości wezwania fachowca do wywiercenia pięciu dziur, po argument tzw dobrych matek, że "w tygodniu to dzieci dopieeeeero śpią".
To jest BLOKOWISKO i odglosy sąsiedzkie są naturalną częścią życia w takim miejscu.
To, że capi mi jak sąsiad gotuje starą kapustę oznacza, że należy wpisać w regulamin zakaz gotowania kapuchy i ścigać gotujących policją ?
Troszeczkę realizmu...
Zgadza się odgłosy sąsiedzkie są naturalną częścią życia ale gdzieś jest granica i można spróbować ją określić. Nie chodzi tez o wiercenie 5 czy 20 dziur bo to wg mnie mieści się "odgłosach sąsiedzkich" ale o ciągłe wiercenie i kucie dzień za dniem od kilku miesięcy, są dni że nie można normalnie korzystać z mieszkania.
Co do zablokowania dostępu ekipie i wspomagania się strażą to tutaj na szczęście się mylisz. Osiedle to teren prywatny co do części wspólnej możemy sobie wprowadzić zasady jakie chcemy pod warunkiem że nie naruszają one prawa (tak samo jak każdy inny regulamin). Ekipa która nie stosuje się do tych wytycznych może być nie wpuszczona i nawet jak zaskarży ten fakt to nic nie uzyska (jeżeli stosuje się do zasad panujących na osiedlu to nie ograniczamy niczego ani ekipie ani właścicielowi) - te same zasady dotyczą gości. Niestety nie można ich w prosty sposób ruszyć z mieszkania ale można im utrudnić pracę (wykorzystując do tego celu wyłącznie prawo i regulamin).
Złamanie regulaminu nie jest podstawą do interwencji samo w sobie. Przy złamaniu regulaminu administracja może poprosić o interwencję i jeżeli popełniono wykroczenie to mamy mandat od straży (np. wysypanie gruzu do kontenerów) jeżeli złamano tylko regulamin to jest to podstawą do kary określonej w regulaminie a tu już mamy pewną swobodę w określeniu wysokości kary.
Naprawdę sposobów jest sporo trzeba tylko spróbować coś zrobić na początek można zacząć od wrzucenia tematu zarządowi wspólnoty.
remekw napisał(a):Zgadza się odgłosy sąsiedzkie są naturalną częścią życia ale gdzieś jest granica i można spróbować ją określić. Nie chodzi tez o wiercenie 5 czy 20 dziur bo to wg mnie mieści się "odgłosach sąsiedzkich" ale o ciągłe wiercenie i kucie dzień za dniem od kilku miesięcy, są dni że nie można normalnie korzystać z mieszkania.
Co do zablokowania dostępu ekipie i wspomagania się strażą to tutaj na szczęście się mylisz. Osiedle to teren prywatny co do części wspólnej możemy sobie wprowadzić zasady jakie chcemy pod warunkiem że nie naruszają one prawa (tak samo jak każdy inny regulamin). Ekipa która nie stosuje się do tych wytycznych może być nie wpuszczona i nawet jak zaskarży ten fakt to nic nie uzyska (jeżeli stosuje się do zasad panujących na osiedlu to nie ograniczamy niczego ani ekipie ani właścicielowi) - te same zasady dotyczą gości. Niestety nie można ich w prosty sposób ruszyć z mieszkania ale można im utrudnić pracę (wykorzystując do tego celu wyłącznie prawo i regulamin).
Złamanie regulaminu nie jest podstawą do interwencji samo w sobie. Przy złamaniu regulaminu administracja może poprosić o interwencję i jeżeli popełniono wykroczenie to mamy mandat od straży (np. wysypanie gruzu do kontenerów) jeżeli złamano tylko regulamin to jest to podstawą do kary określonej w regulaminie a tu już mamy pewną swobodę w określeniu wysokości kary.
Naprawdę sposobów jest sporo trzeba tylko spróbować coś zrobić na początek można zacząć od wrzucenia tematu zarządowi wspólnoty.
Widzisz.
W każdym budynku jest 28 mieszkań. Zakładając, że co 2-3 lata ktoś coś modyfikuje u siebie, to można śmiało założyć, że w kazdym budynku w 1 miszkaniu trwają prace budowlane.
Nie da się tego uniknąć i tyle.
Zastanawia mnie tylko co będzie, jak się rola odwróci i to krzykaczom i wielbicielom ciszy przyjdzie chęć na zmiany w swoim domu...
Żeby nie było - ja aktualnie nie prowadzę żadnych prac budowlanych, wprowadziłem się jako jeden z pierwszych - na piętrze byłem pierwszy, nade mną i pode mną nie było nikogo, więc atrakcje wykończeniowe miałem przez długi czas.
Nie miałem z tym problemu, bo oczka wiedziały w co się pchały.
Praktycznie całe życie mieszkałem w bloku, więc nie jest dla mnie szokiem, że są odgłosy sąsiedzkie - być może jestem w tej materii inny od większości...
Szkoda tylko, że dla sąsiadów tłukących się regularnie, smrodzących i różne inne atrakcje zapewniających DRAMATEM jest, że ktoś czasem weźmie wiertarkę i strzeli sobie półeczkę.
Zapewniam Cię że mój najbardziej uciążliwy sąsiad pojawia(ł) się u mnie w z ryjem 5 minut porozpoczęciu prac. Ot - dwoistość ludzkiej natury...
Co do Twojego zdania n/t nakazów, zakazów wstępu dla ekip budowlanych itd - nie znajduję podparcia tegoż w obowiązującym prawie, a "regulaminy" to nie jest żadne prawo - pozwól, że zostanę przy swoim zdaniu.