ďťż

: Gdzie są rodzice?

Pary_anime

Gdzie są rodzice tych chłopców, którzy tak zawzięcie jeżdzą rowerami po kwiatkach na placu? Jeżeli dzieci nudzą się to należałoby je zabierać na spacer , a nie puszczać "samopas" na dwór i niech robią co chcą. Ja rozumiem, że to są młodzi chłopcy i muszą się jakoś wyszaleć, ale po to są rodzice, żeby kontrolować takie szaleństwa (np wycieczka rowerowa)
Tak więc drodzy rodzice - zerknijcie czasem co robią Wasze pociechy.


Ci sami chłopcy lubią zabawy w oczku wodnym - próbowałem kilkakrotnie upominac "młodzież" ale pomimo kilku prób i różnego podejścia ( od łagodnego do chamskiego) nie pomogło.
Myśle, że rodziców po prostu nie interesuje co robią ich pociechy, bo wtedy właśnie mają święty spokój. Niestety przyzwyczajenia z mieszkania w lokalach "niewłasnościowych" pokazują, ze jak się coś zniszczy to trudno, przeciez to NIE MOJE......

DRODZY RODZICE - TO WSZYSTKO JEST NASZE.
Zwłaszcza jedna grupa chłopców jest bardzo irytująca pod przewodnictwem blond tłuścioszka pokaźnych rozmiarów, który szefuje grupie niesięgających mu do ramienia chłopców. Ja rozumie żywotność dzieci, ale po nich widać brak jakiegokolwiek wychowania. Te dzieci a zwłaszcza ich przywódca wychował się chyba sam na ulicy. Nie mają poszanowania dla niczego i nikogo. Biegają i jeżdżą rowerami po zieleni i krzewach. Szok!
Rodziece chociaż trochę kontrolujcie zabawy swych pociech!

Maro
Gdzie są rodzice....jak to gdzie, są razem z dziećmi na trawie, sam widziałem jak pani z dziećmi bawiła się obok placu zabaw od strony A4, bo jest tu największy kawałek trawnika. Innym razem, dumny tata z dwoma synami na rowerkach patrzył jak dzieci wjechały na trawnik, rzuciły rowerki i skakały po kamieniach, a tata nawet nie zareagował na to słowem. Tylko patrzeć jak będziemy świadkami widoków "szczęśliwa rodzina na łomie natury", kocyk, jajka na twardo,termosik z cherbatką.


Skoro dostęp na teren osiedla mają wszyscy to nie wiadomo kto jest kto.

Ten "grubasek" nie mieszka chyba na "Skorosze III".
Ten Grubasek chyba mieszka bo ktoś chyba kiedyś go wołał do domu z balkonu (chyba mama).
natomiast ten: "Zwłaszcza jedna grupa chłopców jest bardzo irytująca pod przewodnictwem blond ...... pokaźnych rozmiarów, który szefuje grupie niesięgających mu do ramienia chłopców"

oni sa ze skoroszy III a mama wołała go kiedys z balkonu

ale to dziecko (blondynek) jest bezstresowo wychowywane
mnie także szlag trafia jak patrzę jak nasza kochana trawka i piękne krzewy są bezmyślnie niszczone przez te "złote dzieci". Tylko że one sprawiają czasami wrażenie jakby miały problemy ze słuchem. Gdy raz stanowczo zwróciłem uwagę "blond grubaskowi" czy mógłby nie jeździć po trawie ten po prostu udał, że nie słyszy ...
Ale są i pozytywne aspekty całej sprawy. Do niektórych z tych dzieci chyba zaczynają dochodzić jakieś apele ... np. wczoraj byłem swiadkiem takiej scenki jak jeden z chłopców (taki szcupły, dość duży już brunecik, najbardziej chyba hałaśliwy z całej grupki, lubiący często bawić się "w wojnę") dziarsko wjechał rowerem na trawnik, po drodze dokumentnie "rozwałkowując" jeden z krzaczków, który wkręcił się nieco między łańcuch a zębatkę ... Na to inny chłopiec zawołał, cytuję "Hubert, ty ze wskazaniem na chorobę psychiczną !" ...
Z kolei jakaś dziewczynka (też już dosyć duża) bawiąca się wczoraj w piaskownicy pytała innego chłopca o tamtego "Huberta, ty idotę" czy "on ma coś nie tak z głową" po tym jak skończył już sypać ją piaskiem i korą drzewną z okolicznej (oczywiście !) zieleni ... nic dodać nic ująć ...
... a może ja źle myślę, może tym niektórym dzieciom należy współczuć a nie zwracać uwagę, bo może rzeczywiście coś jest z nimi nie tak ...
Przypadkiem powoli udaje się "namierzyć" rodziców tych dzieci ... jak kiedys nie wytrzymam to zacznę chyba od rozmowy z nimi ...
... hehe ... niezły automat aktywne moderowanie działa na naszym forum ...
W poprzednim poście umieściłem cytat: "Hubert, ty idio... " i talej nie dokończę, bo znowu automat zamieni, na "ze wskazaniem na chorobę psychiczną" ... ale chyba wszyscy zrozumięli ...
Ciekawe tylko, że kilka linijek niżej ten automat nie zadziałał przy podobnym "stringu" ...
Ktioś się spytał, gdzie są rodzice. Jak widać przewidywalność rodziców równa jest ZERU.

Skoro rodzice są nieodpowiedzialni, to trzeba samemu coś z tym zrobić. Trzeba zwracać tym dzieciom uwagę, by nie niszczyli naszego wspólnego majątku. Jak tego nie będziemy robić to z tych beztroskich i bezkarnych dzieciaków wyrosną huligani. Dziś nam się nie chce im zwracać uwagi, a za kilka lat będziemy się bali to robić.

Przykro mi to pisać, ale gdzie sie podziali Ci prawdziwi mężczyźni?

Na początku czerwca w obecnosci pana Fabisiewicza, w końcu członka Zarządu, jego zony i dzieci po trawniku inne dzieci skaracaly sobie drogę jeżdząc na rowerach. jakies dwie dziewczyni wraz z wyrosnietym i oblepionymi tluszczem dzieciakami grały w pilkę nożną. Piłka co chwila trafiała w krzaczki na trawnikach.

Nikt nie zareagowal. Fabisiewicz sobie poszedl udając, że nie widzi. Inni panowie nie reagowali. A jeden taki szczuply, lysawy siedzial na lawce na placu zabaw i udawal, że jest zaczytany. Gdzie Ci nasi mężczyźnii maja ....

Dopiero jak przyszedl inny meżczyzna z córką, to sytuacja się zmienila. W pewnym momencie nie wytrzymal i zwrócił uwagę jeżdżącym na rowerach oraz grającym w piłkę. Gdy to nie pomogło, to zabrał piłkę i kazał dzieciom przyjść z rodzicami. Nagle dzieciaki ucichly i zrobił sie porządek.

Po kilku minutach przyszla matka po piłkę. Po paru minutach piłka trafiła do rąk matki. Ale przez kilka dni był spokój.
Jolusia napisał(a):Dopiero jak przyszedl inny meżczyzna z córką, to sytuacja się zmienila. W pewnym momencie nie wytrzymal i zwrócił uwagę jeżdżącym na rowerach oraz grającym w piłkę. Gdy to nie pomogło, to zabrał piłkę i kazał dzieciom przyjść z rodzicami.
Widziałam to zajście Matunia była zła, ale i przestraszona.

Najbardziej zirytowal mnie ten lysy. Nic go nie obchodzilo. nawet nie chcialo mu się przylaczyc do dyskusji z matką. Zresztą tez ma rozwydrzonego synalka. Ale jak ma się takiego ojca.
moja propozycja jest taka:

MAMĘ CHŁOPCA, KTÓREMU SLAO ZABRAŁ PIŁKĘ OBCIĄŻAMY JAKO WSPÓLNOTA KOSZTAMI POSADZENIA KILKU NOWYCH DRZEWEK, WYMIANY KILKU POŁACI TRAWY ORAZ KOSZTAMI WYMIANY SKWASZONEJ GLEBY OBOK MAŁEGO PLACU ZABAW. A TAK DLA PRZYKŁADU. NIECH TO BĘDZIE KU PRZESTRODZE DLA INNYCH RODZICÓW. JAK SIE NIE UDERZY PO KIESZENIACH TAKIM LUDZIOM TO NIE ZROZUMIEJĄ, ŻE ZA TE KRZEWY, TRAWĘ I DRZEWA S A M I Z A P Ł A C I L I

Jednak moim zdaniem , problem nie polega na "złych rodzicach lub dzieciach" ale w mentalności tych osób. Panuje teraz taka dziwna zasada (jeśli można ją nazwać zasadą)

Np. Jest zakaz parkowania. Dla niektórych on nic nie znaczy bo kupili prawko za 1500 zł i nie maja pojęcia co ta kolorowa blacha w kształcie koła zatknięta na rurce oznacza. Ale - jeśli za każdym razem, jak postawi auto w miejscu niedozwolonym, ktoś rzuci w auto jajkiem, zgniłym pomidoerem, przebije opony lub zbije lusterko to natychmiast zaczyna sie taki delikwent lub delikwentka stosować do przepisów. Może lepiej jest postawić Ogromną tablicę z napisem: " Nie parkować. Grozi to uszczerbkiem na karoserii! " albo " Miejsce zagrożone. Spadające donice i cegłówki". Myślę, że by poskutkowało.

Podobnie jest z dziećmi bawiącymi się na trawnikach. Trawniki ogrodzić małym płotkiem i zatknąć na nim tabliczki zamiast "Szanuj zieleń" - " Wstęp grozi śmiercią lub kalectwem oraz sankcjami pieniężnymi"

pozdrawiam wszystkie rodziców i dzieci.
gavrone napisał(a):moja propozycja jest taka:
za każdym razem, jak postawi auto w miejscu niedozwolonym, ktoś rzuci w auto jajkiem, zgniłym pomidoerem, przebije opony lub zbije lusterko to natychmiast zaczyna sie taki delikwent lub delikwentka stosować do przepisów.

A propos - moja znajoma z innego osiedla w Wawie opowiadała o inicjatywie kilku wkurzonych członków wspólnoty - uważam to za świetny pomysł.
Oto on: nasz Zarząd pozostawia za wycieraczkami samochodów małe karteczki z informacją o tym, aby parkować w miejscach wyznaczonych.
Należy to zmienić na działanie dwuetapowe:
Etap pierwszy: wlepki w lusterkach bocznych z tą samą informacją - przesłanie to samo, ale skutek trwalszy.
Etap drugi (niebezpieczny dla wykonawcy) - SuperGlue zakropiony do zamków we wszystkich drzwiach - ten etap na tamtym osiedlu nie był potrzebny. Okazało się że wszyscy zrozumieli.

Swoją drogą trzeci etap to mogą być doniczki

Tak poważnie to nie widzę szans na poprawę. Po tym co widzę, po reakcjach rodziców i innych członków wspólnoty - brak szans.
Co z tego, że jedna czy dwie osoby zwrócą dzieciakom uwagę. Uwagę trzeba również, a może przede wszystkim, zwracać rodzicom.

Wiem jedno, jak nas, czyli tych co zwracają uwagę będzie mniej to szklarze będą żyć naszym kosztem - już to przeżyłem.

szkoda gadać

P.S. Ludzie, wczoraj w śmietniku przy chodniku leżał sobie "elegancki" worek z odpadkami jednego z domostw. Niby normalne, ale osiedlowy śmietnik znajadował się 1,5 metra dalej - nie chciało się pójść

I O CZYM MY MÓWIMY! !
Nie uważam, że zabawy dzieci na trawce to normalna sprawa. Dysponujemy dwoma placami zabaw, na których nasze pociechy mogą do woli baraszkować

a wchodzenie na trawnik, bieganie po nim i innego rodzaju atrakcje niszczą zieleń - nie ma ona wysokich walorów estetycznych

Myślę, że większość osób mieszkających na naszym osiedlu chciałoby wyglądając przez okno widzieć zadbaną, zieloną i NIEwytartą trawkę
pozdrawiam
To jest plac zabaw a nie poligon!!!

Wczoraj miałem ogromną ochotę zejść na dół i opier... te puste dzieciaki, a przy okazji ich snobistycznych rodziców!

SZANOWNY ZARZĄDZIE!
Z góry zakładam że ten postulat nie zostanie potraktowany poważnie, jak wiele innych, ale uważam że teren zieleni powinien zostać ogrodzony małym drewnianym płotkiem (przykład budynków EDBUDU).

Zarówno diabełki na rowerach jak i srające pieski nie będą miały dostępu na trawkę, rośliny, kamienie itd.
Polska to taki dziwny kraj. W cywilizowanym świecie po psach się sprząta, a w Polsce nie. Na calym świecie fontanny sa po to by do niej wejść i sie ochłodzić. A w Polsce płaci się za to mandat. Co do trawy, to myślę, że w takiej Anglii byłoby to ulubione miejsce do opalania się - jaka szkoda, że nie u nas. (marzą mi się miłe widoki z okna)

Po to mamy ogrodników i za nich płacimy, by został zachowany odpowiedni standard jeśli chodzi o roślinność. Czym innym jest jednak bieganie po trawie i wylegiwanie się na niej a czym innym stawianie tam ciężkich rzeczy. Dlatego ja po trawie samochodem nie staję, a nawet nie chodzę. ani na niej

Czym innym jest jednak jeżdzenie rowerem przez krzaczki i granie w piłkę, ktora co chwila je niszczy. Także przeciwny byłbym stawianiu bramek, bo wtedy pielęgnacja byłaby utrudniona. I dlatego poprzenio zareagowałem, gdy widziałem jeżdżące po między krzaczkami dzieci i wpadająca piłka na krzaczki.

W końcu jak te krzaczki podrosną...
Czytam wszystkie posty i mocno się zastanawiam czy ci, ktorzy tak postulują za ogrodzeniem trawników mają dzieci. Chyba nie i sami pewnie też raczej z osiedlowego patio korzystają tylko wrokowo - z okna czy balkonu. Przyznam, że widok jest bardzo ładny i wszyscy moi znajomi sie nim zachwycają ale nie wyobrażam sobie "upiększania" go jeszcze wiekszą ilościa płotów.

Trawniki właśnie nam mieszkańcom maja służyć nie tylko w kategoriach widokowych. Jak napisali moi przedmówcy, tylko w Polsce stawia się na trawnikach tabliczki ostrzegawcze i przegania z nich bawiące się dzieci. W krajach cywilizowanych place zabaw maja nawierzchnie, jesli nie z specjalnego granulatu , miękkiego i higienicznego to własnie trawiaste - chodzi o bezpieczeństwo dzieci - ten żwir , ktorym wysypane sa nasze place zabaw jest może praktyczny ale można się przy upadku mocno pokaleczyć - proponuje usiąść na takiej nawierzchi a potem na trawie i porownać wrażenia!

Tych, którzy teraz szykuja się do dyskusji ze mną , uprzedzam, że jestem w tej materii fachowcem z odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem, więc argumenty w stylu, że trawa się niszczy od chodzenia po niej, do mnie nie trafiają - trawnik aby był trwały trzeba nawozić, podlewać , kosić oraz wałować! Ważny jest też rodzaj mieszanki traw - np. mieszanka gazonowa nadaje się tylko na trawniki ozdobne a sportowa na trawniki intensywnie użytkowane np. boiska.

Warto więc, zamiast przeganiać skazane na mieszkanie w blokowisku dzieci, zaiteresować się, jaki trawnik nam posadzono i pilnować aby dzieci świadomnie i celowo nie niszczyły roslin, bo wandalizm niektorych małoletnich to już całkiem inna historia.
Sam mam małe dzieci i nie zachowują się tak jak te "puste bahory".
To jest kwestia dobrego wychowania przez Rodziców.

Jeżdżą i skaczą po czym się tylko da!
bd napisał(a):Czytam wszystkie posty i mocno się zastanawiam czy ci,

Warto więc, zamiast przeganiać skazane na mieszkanie w blokowisku dzieci, zaiteresować się, jaki trawnik nam posadzono i pilnować aby dzieci świadomnie i celowo nie niszczyły roslin, bo wandalizm niektorych małoletnich to już całkiem inna historia.

no to ja dorzucę pięć groszy i nie boję się twego wykształcenia. Nie miałem na myśli stawiania płotów wokół trawnika z drutem kolczastym. Jest jedna różnica. Plac zabaw jest otoczony trawnikiem ozdobnym a nie połacią trawy (jak napisałeś) sportowej. Do tego dochodzą gęsto posadzone krzewy i drzewa. Dlatego też uważam, iż nie powinno się po tych trawniczkach jeździć rowerem, grać w piłkę - przynajmniej nie teraz. Może za dwa lata to już wszystko podrośnie i umocni swoje korzenie. To co opisaliśmy wcześniej to jest właśnie ta "całkiem inna historia". Jedne dzieci potrafią korzystać z takich placów, bo są tego nauczone - inne nie mają pojęcia i nigdy nie słyszały o zasadach poszanowania rzeczy współych.Te dzieci znają jedną zasadę - To wszystko jest moje, a jak się zepsuje to tata kupi mi drugie!

pozdr.
gav

PS
Dzieci jeszcze nie mam, alo może wkrótce...
bd napisał(a):Trawniki właśnie nam mieszkańcom maja służyć nie tylko w kategoriach widokowych. Jak napisali moi przedmówcy, tylko w Polsce stawia się na trawnikach tabliczki ostrzegawcze i przegania z nich bawiące się dzieci. W krajach cywilizowanych place zabaw maja nawierzchnie, jesli nie z specjalnego granulatu , miękkiego i higienicznego to własnie trawiaste - chodzi o bezpieczeństwo dzieci - ten żwir , ktorym wysypane sa nasze place zabaw jest może praktyczny ale można się przy upadku mocno pokaleczyć - proponuje usiąść na takiej nawierzchi a potem na trawie i porownać wrażenia!

Tych, którzy teraz szykuja się do dyskusji ze mną , uprzedzam, że jestem w tej materii fachowcem z odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem, .....

Warto więc, zamiast przeganiać skazane na mieszkanie w blokowisku dzieci, zaiteresować się, jaki trawnik nam posadzono ...

bd,
Właściwie zgadzam się z Tobą ale czy za zabawę uważasz grę w piłkę pomiędzy roślinami i jazdę na rowerze po krzakach. Ja nazwałbym to bezmyślnością (najdelikatniej) rodziców tych dzieci, bo to oni (niestety razem z pozostałymi mieszkańcami) zapłacą za odbudowę skwerów.
Wychodzę z założenia, że do zabaw zdecydowanie lepiej służy - jak sama nazwa wskazuje - plac zabaw, natomiast trawniki to w naszym przypadku tylko dekoracja. Tak w ogóle to jaka jest ta trawa ? Znasz się więc może od tego należy zacząć i sprawdzić "jaki trawnik nam posadzono ..."

Pozdrawiam
Mój post odnosi się tylko do wniosków ogradzania trawnika, jak napisałam huligaństwo niektórych małoletnich to całkiem osobna sprawa.

Nasze trawniki nie nadają się to jazdy rowerami i parkowania samochodami (uwaga dorośli użytkownicy!), natomiast zabawa dzieci napewno im nie zaszkodzi, nie jest to, co prawda, trawnik sportowy, przeznaczony do użytkowania intensywnego, wiec przy braku właściwej pielegnacji (podlewanie i nawożenie) wydepczą się ścieżki ale raczej bedą one rezultatem skracania sobie drogi przez dorosłych niż biegania dzieci, które ważą o wiele mniej i poruszają sie w różnych kierunkach.

Co do krzaczkow okalajacych trawniki, uważam że wszyscy musimy reagować na akty wandalizmu ze strony innych mieszkańców, niezależnie od ich wieku, dzieci należy uczyć szacunku nie tylko do innych ludzi ale i do zwierząt i roślin. Obowiązek ten ciąży przede wszystkim na rodzicach ale też na reszcie społeczności. Sama mam córkę i ucze ją, że rośliny, choć nie mówią, to czują i nie wolno ich bezmyślnie niszczyć.

Ciekawe ile dzieci w wieku szkolno- przedszkolnym mieszka na naszym siedlu, może wspólna akcja podlewania krzaczków by je czegoś nauczyła, przy takiej okazji tworzy sie więź miedzy dzieckiem a pielęgnowaną rosliną i dziecku trudniej zniszczyc coś, co samo stworzyło.

Pozdrawiam , BD
bd - zyjesz chyba w wirtualnym swiecie!? Nic to , życze ci powodzenia i dobrych rezultatow w wychowaniu córki. Wątpię jednak, żeby inni wzieli z ciebie przykład.

PS
Integracja podczas podlewania trawki - czemu nie! Daj ogłoszenie na forum, kilka ogłoszeń na klatce i zobaczymy ile rodziców z pociechami sie stawi. Sam przyjdę z ciekawości.
Jedno wynika z drugiego. Nie będzie niszczona zieleń to nie będzie pomysłu odgradzania jej. A skoro trawa nie bardzo nadaje się na traktowanie butem czy kołem, to może nie robić wyjątków typu "mój synek jest lekki to nie zniszczy trawki" - będzie dłużej cieszyła oko.

A jak zapragniemy wypoczynku na trawce to wybieżemy się na wycieczkę rowerową zorganizowaną przez "gavrone".
No cóż skoro dyplomacja nie przemawia to trzeba będzie wytłumaczyć "ręcznie".

Najlepszym sposobem będzie mała "proca" i ostrzał "wandali" z balkonu lub okna!
Gratuluje pomysłowości!
To dopiero dzieciaki będa miały frajdę , bo napewno zechcą z Ciebie wziaść przykład.
Daj znać kiedy zaczynasz ostrzał to wywiozę moją córkę do babci, zeby sobie nie pomyslała, że tak walczy się z hamstwem i wandalizmem.
Może ktoś znowu napisze, że żyje w wirtualnym swiecie ale ja wolę mojemu dziecku dawać dobry przykład i zwracać uwagę, gdy sama zachowuje sie w porządku - może uda mi sie z niej zrobić porządnego człowieka.
Pozdrawiam wszystkich i życze udanego weekendu.
Ja nie rozumiem gdzie są rodzice, godzina 22.00 a nasz "grubasek" i jego naśladowcy nadal dewastują plac zabaw.

BRAWO dla RODZICÓW!!!

Propozycja "procy" to oczywiście żart ale do tych pustych dzieci to chyba nic innego nie przemówi jak "soczysty klaps na gołą du...".
Wczoraj ok. 21.00 "banda grubego" znów urzędowała na placu zabaw.
Jak zwykle ulubiona zabawa z kamieniami, az któryś z sąsiadów wyszedł na balkon i zwrócił im uwagę, i co ... i nic totalna ignorancja!!!

Jedna z Mam, to była chyba Pani z klatki D budynek A4, wyszła wołając swojego synka, który "bardzo grzecznie" odpowiedział: "co? co? do domu? co? teraz nie, później?".

No cóż kiedy małe dziecko rządzi rodzicami to strach pomyśleć co będzie za kilka lat.
mozna na te dzieciaki napuscic straz miejska.
Za zniszczone mienie odpowiadaja rodzice
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl
  • img
    \