Pary_anime
Przepraszam z góry za to co napiszę. Pewnie wiele osób zbulwersuję, ale nie umiem sie powstrzymać. Jestem osobą wierzącą. Nie jestem przez to ani święty, ani lepszy od innych, a może wręcz przeciwnie. Może to powoduje, że widzę to co dziś zobaczyłem, fałszywie.
Właśnie w TV zobaczyłem małe, malutkie dziecko skatowane przez jakiegoś człowieka. Nie dosłyszałem czy to dziecko miało siedem tygodni, czy siedem miesięcy. Od ciosów jakie otrzymało nie ma szans. Pokazywali je jeszcze żywe, ale powiedzieli, że umrze w CZD, bo nie ma żadnych szans na przeżycie. W szpitalu czekają tylko kiedy przestanie mu bić serce.
Nie piszcie, proszę, że zrobiła to jakaś bestia. Bo ta bestia nazywa się człowiekiem. Czy taki świat jest coś wart, gdzie katuje się i zabija takie małe, niewinne dzieci? Świat peweni tak, ale nie człowiek jako rasa. Co chwila widać tylko ból, krzywdę, nieszczęście która ludzie obdzielają innych ludzi. Takie rzeczy podważają wiarę w człowieka.
Przepraszam, ale musiałem to napisać.
Nie wiem czy Twoja reakcja ma coś wspólnego z wiarą. Wiara upraszcza życie, ale nie decyduje o naszych reakcjach, ani o tym kto kogo skopał w domu czy na ulicy. Chyba wszyscy odrobinę poszaleliśmy w dzisiejszym świecie, a TV zawsze żerowała na sensacji wiec potwierdza, że człowiek to tylko zwierzę. Można zachować wiare w człowieka-zwierzę (w końcu niektóre zwierzęta są całkiem przyjemne), tylko trzeba znależć sobie odpowiednie wzorce i nie oglądać tego, co służy przede wszystkim robieniu kasy przez stacje telewizyjne, które płacą za donoszenie im o takich przypadkach. Im bardziej krwawo tym drożej się sprzedaje. Dlatego ja zawsze w 2 sekundy zmieniam kanał jak zaczynają sie takie programy, to też objawy znieczulicy ale może czasem lepiej nie widzieć i nie wiedzieć.
A na poprawę nastroju polecam "W obronie jaskiniowca" w Teatrze Buffo. Też o zwierzętach, ale o ile przyjemniej.
Joasia napisał(a):Nie wiem czy Twoja reakcja ma coś wspólnego z wiarą. Wiara upraszcza życie Wiara, jak każde przekonanie, determinuje poglądy. Wszyscy musimy stosowac zbitki pojęciowe, bo inaczej nie ma możliwości percepcji. Ja jedynie podałem własne, bo może ono wpływać na mój osąd.
Joasia napisał(a): Chyba wszyscy odrobinę poszaleliśmy w dzisiejszym świecie, a TV zawsze żerowała na sensacji wiec potwierdza, że człowiek to tylko zwierzę. Mnie przeraża i to, że TV żeruje na prawdzie i to jaka jest prawda.
Najbardziej przeraził mnie ogrom zła jakie wylewa się z zewsząd. I to zło w TV i to w życiu. Tyle jest wokół nieszczęść i bólu. Joasiu, nad tym trudno przejść spokojnie. Chyba jako rasa nie sprawdziliśmy się. Wygrywa brutalność, przemoc, siła. Wygrywa to co w nas najbadziej zdziczałe i złe. Zatraciliśmy to co jest naturalne. Staliśmy sie jak dzicy ludzie z filmów Spilberga, dla których największa przyjemnością jest zabijanie innych ludzi.
Ale w życiu jest podobnie Tolerujemy z zobojętnienia lub ze strachu zło wokół siebie. Najgorsze, że ta spirala zła nakręca się. Zła jest wokół coraz więcej. A ludzie coraz bardziej się chwalą tym co jest złe w ich życiu i tym złem które dokonali. Oznaką wartości człowieka już nie jest to co dobrego mogłby zrobić, ale ile zła jest w stanie dokonać. Nie to co dany człowiek umie, ale to czego udało mu się nienauczyć.
Taki świat coraz bardziej przestaje mi się podobać.
Sl@o napisał(a):Najbardziej przeraził mnie ogrom zła jakie wylewa się z zewsząd. I to zło w TV i to w życiu. Tyle jest wokół nieszczęść i bólu. Joasiu, nad tym trudno przejść spokojnie. Chyba jako rasa nie sprawdziliśmy się. Wygrywa brutalność, przemoc, siła. Wygrywa to co w nas najbadziej zdziczałe i złe. Zatraciliśmy to co jest naturalne.
Pozwolę sobie wyrazić nieco odmienny pogląd. Wydaje mi się, że to zło, które opisujesz było zawsze. Teraz tylko częściej wychodzi na jaw, między innymi dzięki tzw. środkom masowego przekazu. Jeśli chodzi o TV i jej skłonność do pokazywania takich tragedii to myślę, że nie można tego tak uogólniać. Pobudki, którymi się kierują ludzie tworzący takie programy są chyba różne. Być może dla części z tych ludzi najważniejsza jest oglądalność i wynikająca z niej kasa, wierzę jednak, że są też ludzie w TV, którym zależy na pokazaniu zła po to, aby ostrzec innych, aby pomóc ludziom tym złem dotkniętym, aby skłonić innych ludzi do pomocy. Pamiętacie zapewne program pokazujący czwórkę bardzo chorych dzieci i akcję zbierania dla nich pieniędzy z SMSów. Gdyby nie ten program, co ktokolwiek z nas zrobiłby dla tych dzieci? Nawet byśmy o nich nie wiedzieli. A tak proszę, nie ruszając się z przed telewizora bierzesz telefon i wysyłasz SMSy pomagając tym biednym dzieciom.
Sl@o, pamiętaj, że zło i tragedie ludzkie były i będą zawsze. A to, że teraz jest to pokazywane i napiętnowane w TV może przyczynić się do kształtowania właściwych postaw, do wyrobienia większej wrażliwości w społeczeństwie a tym samym być może do ograniczenia "ogromu zła jakie wylewa się ze wsząd".
Pozdrawiam
azet napisał(a):Sl@o, pamiętaj, że zło i tragedie ludzkie były i będą zawsze. A to, że teraz jest to pokazywane i napiętnowane w TV może przyczynić się do kształtowania właściwych postaw, do wyrobienia większej wrażliwości w społeczeństwie a tym samym być może do ograniczenia "ogromu zła jakie wylewa się ze wsząd".
Napisałem:
Cytat:Mnie przeraża i to, że TV żeruje na prawdzie i to jaka jest prawda. Przyznam, że obserwując to co jest wokół trudno mi podzielić Twój optymizm. Zła nie ma mniej, a często media tylko przyzwyczajają ns do niego. Pomyśl iole dziś osób oglądajając tragedie w Arabii Saudyjskiej spokojnie zajadało kolację, popijało piwo, etc. To nie jest krytyka mediów, bo informowanie jest ich zadaniem. To krytyka naszego człowieczeństwa
Cytat z całkiem niegłupiej książki:
"Tak też i ze współczuciem. Możesz opowiadać szeroko o cierpieniach dzieci i nagle stwierdzasz, ze ziewam. Ale to dlatego, że nie zaprowadziłeś mnie w żadne konkretne miejsce. Mówisz na przykład: w tej katastrofie utonęło dziesięcioro dzieci..., ale mnie arytmetyczna ścisłość niewiele mówi i nie będę płakał dwa razy silniej, jeżeli liczba utopionych wzrośnie dwuktrotnie. Zresztą, chociaż zmarło ich dotychczas kilka tysięcy, cieszysz sie swoim życiem i jesteś szczęśliwy."
Tak widocznie byc musi, skoro 70 lat temu ktoś ten temat już rozpracował. Pytanie: poddać sie czy walczyć?
Joasia napisał(a):... a TV zawsze żerowała na sensacji wiec potwierdza, że człowiek to tylko zwierzę.
Zgadzam się z azet. Ok, telewizja często pokazuje krzywdę ludzką niekiedy dla pieniędzy, ale dzięki temu my widzimy co się na tym naszym świecie dzieje. Pokazuje też dobre rzeczy (też dla pieniędzy), lecz my ich nie dostrzegamy. My sami jesteśmy trochę temu winni. Jesteśmy pesymistycznym narodem i jak sobie nie ponarzekamy, to nie jesteśmy sobą. Oczywiście nie piszę tu o tym, że teraz Sl@o narzeka, bo on nie narzeka lecz poruszył bardzo smutny i ważny problem. Chodzi mi o to, że prędzej zauważymy jakąś złą sensację, niż to, jak siostry zakonne wspaniale prowadzą dom dziecka itd. Te miłe informacje umykają nam. Skupiamy się na złych. Czy jest ich więcej w mediach - może tak? Może rzeczywiście lepiej się sprzedają? Ale to od nas zależy jak będziemy postrzegać świat.
Joasia napisał(a): Dlatego ja zawsze w 2 sekundy zmieniam kanał jak zaczynają sie takie programy, to też objawy znieczulicy ale może czasem lepiej nie widzieć i nie wiedzieć.
Może to dobra recepta na otaczające nas zło?
Ja jednak uważam, że nie do końca. Należę do osób, które mają zwyczaj spoglądać prawdzie w oczy. Uciekanie (przełączanie kanałów) pogłębia nas tylko w nieświadomości, a w pewnym momencie i tak zetkniemy się z prawdą, tylko nie będziemy na nią przygotowani i tym większy przeżyjemy szok. To, że nie widzimy zła, nie świadczy o tym, że go nie ma. Jedynie w momencie gdy go dostrzeżemy, będziemy mogli rozpocząć walkę. Często jako jednostki nie mamy szans. Ale chociaż wiemy na jakim naprawdę świecie żyjemy.
Cytat:Jestem osobą wierzącą.
No właśnie, myślę, że większość z nas jest wierząca, albo chociażby ochrzczona. I co z tego wynika? Że niekiedy zastanowimy się nad złem tego świata. A co w tej kwestii uczynimy, żeby je zmniejszyć? Chodzimy do kościoła, modlimy się, głęboko przemyśliwamy.... A czyny? Uważam, że cała wiara i cały świat (dla tych niewierzących w Boga) powinien opierać się na jednej zasadzie: CZYŃ DOBRO. I wszystkie przykazania są wskazówkami jak to dobro czynić. Zróbmy sobie rachunek sumienia i zastanówmy się ile razy dziennie robimy dobro, może tygodniowo, a może miesięcznie? Tylko takie zupełnie bezinteresowne i nie dla najbliższej rodziny czy przyjaciół, tylko dla nieznanych ludzi. Kiedy ostatni raz poświęciliśmy się dla kogoś obcego, lub dla ogólnego dobra społecznego? Kiedy ostatni raz uczyniliśmy tak, że ktoś "fruwał nad ziemią", może to wystarczy tylko dobre słowo...
No coż przemoc i brutalność towarzyszyły nam od początku. Każdy był wolny i mógł sobie robić co mu się podobało, łącznie z zakatowaniem spotkanej po drodzej osoby. Tyle, że w pewnym momencie zawarliśmy kontakt społeczny w który zrezygnowaliśmy do robie co nam się żywnie podoba w zamian za to, że inni nie będą robili co nam się żywnie podoba z nami, czyli moja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność innych. Jednostki, które łamią ten kontrakt należy eliminować. Oczywiście znaleźli się "humaniści", co krzyczą, że te jednostki trzeba zrozumieć bo to też ludzi i trzeba ich resocjalizować itp. Efekt wcielenia w życie tych pomysłów widać codziennnie. A "humaniści" biadolą, że świat na psy schodzi.
Cytat:
Uciekanie (przełączanie kanałów) pogłębia nas tylko w nieświadomości, a w pewnym momencie i tak zetkniemy się z prawdą, tylko nie będziemy na nią przygotowani i tym większy przeżyjemy szok. To, że nie widzimy zła, nie świadczy o tym, że go nie ma. Jedynie w momencie gdy go dostrzeżemy, będziemy mogli rozpocząć walkę. Często jako jednostki nie mamy szans. Ale chociaż wiemy na jakim naprawdę świecie żyjemy.
Przełączanie kanałów nie jest raczej ucieczką. Jeśli uciekam, to przed robieniem z ludzkiego nieszczęścia komercji i handlowaniem nim, a nie po to żeby tkwić w nieświadomosci. Tylko ludzi nie wiedzących co to zimno, ból czy choroba trzeba uświadamiać. Ci, co doświadczyli potrafią zauważyć.
Żyjemy w dzisiejszym świecie bombardowani codziennie tysiącem informacji z różnych źródeł. Częściowo je przetwarzamy, częściowo przelatują obok i wydaje nam sie, że nawet nie zostaje po nich ślad. Uważam, że zawsze coś zostaje i dlatego mam prawo decydować o tym, co będzie kształtować moją ocenę. TV jest tylko jednym z nośników informacji, ale ma zbyt wielką moc sterowania i manipulowania ludźmi, żeby się jej bezwolnie poddawać.
Joasia napisał(a): Tylko ludzi nie wiedzących co to zimno, ból czy choroba trzeba uświadamiać. Ci, co doświadczyli potrafią zauważyć.
Jakoś mi sie nie chce wierzyć, że można kogokolwiek uświadomić, a tym bardziej wbrew jego woli. Człowiek może skrzywdzić innych udając miłość lub zauroczenie, albo w imię miłości. Bo nie problem w tym, że brak nam miłości, ale w tym, że naginamy innych do miłości jaką sami wyznajemy. Dlatego w imie miłości niesiemy często ból i cierpienie, a przy okazji myslimy, że jesteśmy tacy wspaniali.
Miłość stała sie wymówką bezczynności, lekceważenia innych, a nawet zabijania. Człowiek jest tak zakłamany, że krzywdzi w imię wyższych zasad, a gdy nie znajduje powodu swej agresji i brutalności, to staje się nią dobro krzywdzonej osoby.
Joasia napisał(a): Żyjemy w dzisiejszym świecie bombardowani codziennie tysiącem informacji z różnych źródeł. Częściowo je przetwarzamy, częściowo przelatują obok i wydaje nam sie, że nawet nie zostaje po nich ślad. Żadna informacja nie pozostaje niezauważona, chociaż może pozostać nieuświadomiona. To dlatego agresja w informacji jest tak niebezpieczna. Ma na nas wpływ, chociaż nie mamy tego świadomości.
Dlatego agresja stałą sie tak powszechna i przestałą być potępiana. Łatwiej też wytłumaczyć sobie krzywdzenie innych troską o krzywdzoną osobę.
dJabol napisał(a): Jednostki, które łamią ten kontrakt należy eliminować. Oczywiście znaleźli się "humaniści", co krzyczą, że te jednostki trzeba zrozumieć bo to też ludzi i trzeba ich resocjalizować itp. Efekt wcielenia w życie tych pomysłów widać codziennnie. A "humaniści" biadolą, że świat na psy schodzi.
Cy w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest kodeks Hammurabiego?
Uwazając siebie za niehumanitarnego barbarzyńcę chyba jestem skłonna sie zgodzić, zdajac sobie sprawę z tego, że za takie podejscie bedę zrównana z tymi, których chcę eliminować. Czyli brak sensu w jakiejkolwiek resocjalizacji, albo resocjalizacja metodami barbarzyńskimi.
Tylko co jeśli to mi się noga podwinie albo trafi się jakiś niefart, czy wtedy zrozumiem dlaczego nie dano mi szansy.
Tymczasem ocenę czynów pozostawiam mądrzejszym od siebie i polskiemu sądownictwu (o którym opinii nie zamieszczę bo i tak admin by wszystko wyciął) i myślę sobie, że i tak ktoś kiedyś nas rozliczy.
Joasia napisał(a):dJabol napisał(a): Jednostki, które łamią ten kontrakt należy eliminować. Oczywiście znaleźli się "humaniści", co krzyczą, że te jednostki trzeba zrozumieć bo to też ludzi i trzeba ich resocjalizować itp. Efekt wcielenia w życie tych pomysłów widać codziennnie. A "humaniści" biadolą, że świat na psy schodzi.
Cy w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest kodeks Hammurabiego?
.
W dyskusji tej skupiamy się na efekcie końcowym - zastanawiamy się, jak potraktować człowieka, który w bestialski sposób skrzywdził dziecko. Padają różne pomysły- eliminacja, resocjalizacja, odwet.
Natomiast mnie zastanawia inna rzecz- Skąd w człowieku rodzi się zło, dlaczego ktoś jest na tyle agresywny, że potrafi katować niewinną i bezbronną istotę?
Moim zdaniem nie jest tak, że pewne osoby są przestępcami z urodzenia. Każdy człowiek rodząc się jest nie zapisaną kartą i to jak postępujemy w życiu zależy od katalogu wartości, które zostały nam przekazany. Na to, jacy jesteśmy ma więc przede wszystkim wpływ rodzina, a następnie szkoła, znajomi, środowisko pracy, religia ( bądź jej brak w życiu danej osoby).
Pisząc te słowa nie zamierzam usprawiedliwiać tego barbarzyńcy, który skrzywdził dziecko, nie mam wątpliwości, że powinien ponieść karę. Chcę natomiast zwrócić uwagę na pewnien problem.
W wielu rodzinach, środowiskach istnieje mniej lub bardziej wyraźne przyzwolenie na to, by czynić zło. Taki spektakularny przykład jak pastwienie się nad dzieckiem porusza każdego i każdy jest zbulwersowany zachowaniem oprawcy. Ale ile razy jest tak, że nie reagujemy na mniejsze zło. Zastanówmy się, czy zawsze protestujemy, jak wandal niszczy jakąś rzecz, czy zeznajemy jako świadkowie, gdy w naszej obecności doszło do przestępstwa, czy też wolimy powiedzieć, że nie widzieliśmy zdarzenia. Czy mamy odwagę zareagować, jak słyszymy przez ścianę, że sąsiad bije żonę, czy też uważamy, że to nie nasza sprawa. Przykłady można mnożyć. Wydaje nam się, że jak nie tłuczemy pięścią dziecka, to jesteśmy tacy szlachetni, a czy mamy prawo, by nie protestować, gdy wokół nas dzieje się coś złego? ? CZy przez takie milczące przyzwolenie nie jesteśmy współwinni?
MYślę, że powinniśmy się zastanowić :Co ja jako Jan Kowalski zrobiłem aby zlikwidować środowiska patologiczne i kryminogenne. Jakie problemy społeczne rozwiązałem, aby było mniejsze prawdopodobieństwo, że wyrośnie jakaś bestia. Przecież pełnimy różne funkcje, wykonujemy różne zawody, czy w ramach swoich kompetencji robimy coś, by chociaż część osób narażonych na wychowywanie się wśród zdemoralizowanych ludzi uratować.
Wydaje mi się, że często nie reagujemy na zło z powodu lenistwa, wizji korzyści, czy strachu. Zakładamy, że na takie małe wykroczenie można machnąć ręką. Czy to jest w porządku. Czy to nie jest obłuda? A może wolimy hołdować 11 przykazaniu - nie wychylaj się. A może po prostu uważamy, że to nie nasza sprawa, że tym ma się zająć jakiś inny podmiot, instytucja państwowa, kościelna i pozostajemy obojętni dopóki, to zło nie dotknie nas bezpośrednio, albo nie oberzymy w telewizji wstrząsającego repartażu.
Sl@o napisał(a):Właśnie w TV zobaczyłem małe, malutkie dziecko skatowane przez jakiegoś człowieka. Nie dosłyszałem czy to dziecko miało siedem tygodni, czy siedem miesięcy. Od ciosów jakie otrzymało nie ma szans. Pokazywali je jeszcze żywe, ale powiedzieli, że umrze w CZD, bo nie ma żadnych szans na przeżycie. W szpitalu czekają tylko kiedy przestanie mu bić serce. Dowiedziałem sie, ze ta dziewczynka zmarła w niedzielę o szóstej. Małe serduszko przestało żyć.
I gdzie jest sprawiedliwość
................................
Sl@o napisał(a):
I gdzie jest sprawiedliwość
Sytuacje takie zdarzaly sie i zdarzac beda.
Jest zawsze w populacji grupa osobników zachowujacych sie skrajnie, czy to na plus czy to na minus.
Jest swieta Matka teresa i czlowiek-dzieciobojca.
Wiekszosc jest przecietna.
Takie sa prawa populacji i nic tego nie zmieni.
Rozwoj cywilizacyjny tu nie pomaga a moze przeszkadza.
Wiadomo tez, ze kiedys w starozytnosci, juz nie pamietam gdzie, zrzucano chore dzieci z wysokiej skaly, taki byl zwyczaj. Czy to bylo robione z milosierdzia czy tez nie, nie wiem, ale fakt pozostaje faktem i tez nas oburza.
Faktem jest tez, ze teraz w TV i w filmach pokazuje sie duzo przemocy. Z sondazy wynika, ze najwieksza ogladalnosc maja: sex przemoc, brutalnosc, morderstwa.
Czasami wydaje sie, ze nic dobrego sie na tym swiecie nie dzieje, ale to nie jest prawda. Swiat przedstawiany w TV pokazuje skrajnosci, marginesy naszego zycia, bo to podnosi ogladalnosc i stacje walcza o pozycje.
Teraz smierc maluszka jest rozglasniana w mediach i wszyscy w calej Polsce o tym wiedza. A kiedys jak nie bylo TV, gdzies tam na wsi jak urodzilo sie chore dziecko, czy dzieckoi bylo maltretowane, zamykane w komorce, to nikt o tym nie wiedzial, a najwyzej ludzie ze wsi. Dlatego moze sie wydawac np. mojej babci, ze kiedys bylo lepiej. Osobiscie tak nie uwazam. Natura ludzka jest jaka jest, czy to 100 czy 1000 lat temu.
Moje odczucia sa generalnie takie jak odczucia Sl@o. Poza tym ja wylaczam wszystkie takie wiadomosci, poniewaz moja psychika jako matki rocznego maluszka ich nie toleruje, a ogladanie takich ilosci makabrycznych informacji niczego dobrego mojej psychice by nie przynioslo.
Co do sprawiedliwosci, to trzeba przyjac, ze sprawidliwosci nie ma, bo chyba w wiekszosci przypadkow tak wlasnie jest.
megala napisał(a):Sl@o napisał(a): I gdzie jest sprawiedliwość
Sytuacje takie zdarzaly sie i zdarzac beda.
Jest zawsze w populacji grupa osobników zachowujacych sie skrajnie, czy to na plus czy to na minus.
Jest swieta Matka Teresa i czlowiek-dzieciobojca.
Wiekszosc jest przecietna.
Matką Teresą nie jestem. Nie stac mnie na takie poświęcenie. Ale takie sytuacje bola mnie strasznie. Może dlatego, że cos podobnego może się dziqć za moją ścianą, a ja nic nie wiem.
megala napisał(a): Wiadomo tez, ze kiedys w starozytnosci, juz nie pamietam gdzie, zrzucano chore dzieci z wysokiej skaly, taki byl zwyczaj. Czy to bylo robione z milosierdzia czy tez nie, nie wiem, ale fakt pozostaje faktem i tez nas oburza.
Może Sparta? Ja tylko wiem, że jedną z form aborcji w starozytnym Rzymie było pozostawianie dziecka tuż po narodzeniu na skale. Kiedyś podobną formę aborcji przewrotnie propnował Korwin.
megala napisał(a): Poza tym ja wylaczam wszystkie takie wiadomosci, poniewaz moja psychika jako matki rocznego maluszka ich nie toleruje, a ogladanie takich ilosci makabrycznych informacji niczego dobrego mojej psychice by nie przynioslo. Mnie in formacja o małej Julii (chyba tak małą ta dziewczynka na imię) rozwaliła kompletnie. Nie umiem wytłumaczyć sobie takiego okrucieństwa. Nie umiem sobie też tłumaczyc takich zachowań statystyką. Dla mnie cierpienia ludzi nie można tłumaczyć tak samo jak wygraną w totolotka Może przez to jestem gorszy, ale nie umiem tak. Wciąż mam nadzieję, że mój sprzeciw ochroni kogoś chociaż w maleńkim stopniu.
Może też masz rację, że na sprawę patrzymy przez pryzmat własnych dzieci. I to dlatego tak boli.
Może to ludzie bezwględni sa tymi, którzy wyznaczaja nowe kiernki ludzkości, a ja jestem tylko słabeuszem hamującym "naturalne procesy"? Tego najbardziej się boję.
Sl@o napisał(a):
Matką Teresą nie jestem. Nie stac mnie na takie poświęcenie. Ale takie sytuacje bola mnie strasznie. Może dlatego, że cos podobnego może się dziqć za moją ścianą, a ja nic nie wiem.
Nikt nie wie, na jakie poswiecenia go stac i do jakich czynow jest zdolny w nietypowych sytuacjach.
Nie znalazles sie pewnie w wielu skrajnych sytuacjach i tego nie wiesz.
Co do zdarzen zza sciany, to trzeba miec oczy i uszy otwarte, bo na co dzien, to mozemy wlasnie zrobic - interesowac sie otoczeniem, sasiadami itp.
Cytat: Nie umiem wytłumaczyć sobie takiego okrucieństwa. Nie umiem sobie też tłumaczyc takich zachowań statystyką. Dla mnie cierpienia ludzi nie można tłumaczyć tak samo jak wygraną w totolotka Może przez to jestem gorszy, ale nie umiem tak. Wciąż mam nadzieję, że mój sprzeciw ochroni kogoś chociaż w maleńkim stopniu.
Pewnych faktow nie da sie wytlumaczyc. Zwyrodnialcy sa - to fakt. Sa tacy ludzie, ktorzy nie maja zadnych skrupulow, sumienia, moralnosci i do tego, odczuwaja przyjemnosc, gdy patrza w oczy umierajacego/mordowanewlasnymi rekami czlowieka (gdzies bylo o procesie takiego czlowieka). Oni nie musza miec motywow do zbrodni.
Chce powiedziec, ze pewnych faktow nie mozna zmienic, co nie znaczy, ze trzeba sie z nimi godzic czy tolerowac.
Moj brat tlumaczyl mi, ze jak mnie ktos podejrzany zaczepi to mam mu wsadzic palce w oczy i w nogi. Ja do niego, jak to "palce w oczy?". Ale chyba mial racje, bo jak jak nic nie zrobie, to on moze mi wsadzic nóż miedzy zebra i nikt nie stanie w mojej obronie.
Cytat:Może to ludzie bezwględni sa tymi, którzy wyznaczaja nowe kiernki ludzkości, a ja jestem tylko słabeuszem hamującym "naturalne procesy"? Tego najbardziej się boję.
Nowe kierunki w ludzkosci wyznaczane sa przez jednostki nieprzecietne tzn. bedace na dwoch przeciwnych krancach rozkladu populacji.
np. Jan Pawel II i Hitler - obaj to jednostki nieprzecietne ale wyznaczali inne kierunki ludzkosci.
To wlasnie jednostki nieprzecietne sa na tyle silne, ze potrafia kierowac przecietniakami.
Poza tym mysle, ze niepotrzebnie sie zamartwiasz, bo kazdy cos tu moze zrobic, przede wszystkim nalezy zaczynac w swoim otoczeniu.
Ostatnio dowiedzialam sie, ze moj kolega ze studiow prowadzi na jakiejs wsi zajecia z dziecmi z terenow popegeerowskich (pisze ze tam bieda, bezrobocie, alkoholizm). On chce pokazac im, ze zycie nie musi tak wygladac. Stwierdzilam, ze moj kolega jest wielki w tym, co robi.
Joasia napisał(a):
Cy w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest kodeks Hammurabiego?
Wystarczy kara śmierci za najcięższe przestępstwa i tak samo za recydywe. W Kaliforni jest bardzo sensowne prawo za trzecie wyrok skazujacy dostaje sie dodatkowe 25 lat (za recydywe)
Joasia napisał(a):
Uwazając siebie za niehumanitarnego barbarzyńcę chyba jestem skłonna sie zgodzić, zdajac sobie sprawę z tego, że za takie podejscie bedę zrównana z tymi, których chcę eliminować.
Nie trzeba ich katowac, torturowac, itp tylko eliminowac
Joasia napisał(a):
Tylko co jeśli to mi się noga podwinie albo trafi się jakiś niefart, czy wtedy zrozumiem dlaczego nie dano mi szansy.
No cóź trudno mi sobie wyobrazić, że jakims niefartem ktoś kogoś gwałci, morduje itp. Nie rozumiem argumentu, że surowośc prawa jest przewidziana dla normalnego obywtela a nie dla zwyrodnialców. Normalnie obywatele nie morduja, nie gwalca, nie rabuja itp.
Nika napisał(a):
Wydaje mi się, że często nie reagujemy na zło z powodu lenistwa, wizji korzyści, czy strachu. Zakładamy, że na takie małe wykroczenie można machnąć ręką.
Oczywiscie polityka zero tolerancji jest jak najbardziej wlasciwa i skuteczna, i nalezy ja stosowac.
Nika napisał(a):
Czy to jest w porządku. Czy to nie jest obłuda? A może wolimy hołdować 11 przykazaniu - nie wychylaj się. A może po prostu uważamy, że to nie nasza sprawa, że tym ma się zająć jakiś inny podmiot, instytucja państwowa, kościelna i pozostajemy obojętni dopóki, to zło nie dotknie nas bezpośrednio, albo nie oberzymy w telewizji wstrząsającego repartażu.
Problem polega na tym, że nawet jeśli obywatel zareaguje na zło, to dalej powinein sie zajac tym aprat panstwa. A on zajmuje sie sciganiem tych co przekroczyli granice obrony koniecznej. Przeciez to jest totlna bzdura. Jak mozna przekroczy granice obrony. Agresor nie powinien czuc sie zagrozony, powinien wiedziec ze ktos mu moze strzelic w plecy.
Co innego jak sie skrzywdzi podczas tej obrony osoby postronne, wtedy normalnie powinno sie odpowiadac i isc do paki.
No i jeszcze jedna patologia. Ponizej jakiegos tam wieku nie karze sie przestepcow. No i mamy owoce. Jaki 12 gowniarz zaatakowal straszke i zabral jej 7 pln, na koncie ma ponad 200 przestepstw. Dlaczego on jeszcze nie wisi?
dJabol napisał(a):Problem polega na tym, że nawet jeśli obywatel zareaguje na zło, to dalej powinein sie zajac tym aprat panstwa. A on zajmuje sie sciganiem tych co przekroczyli granice obrony koniecznej. Przeciez to jest totlna bzdura. Jak mozna przekroczy granice obrony. Agresor nie powinien czuc sie zagrozony, powinien wiedziec ze ktos mu moze strzelic w plecy.
Co innego jak sie skrzywdzi podczas tej obrony osoby postronne, wtedy normalnie powinno sie odpowiadac i isc do paki.
Też uważam, że powinny ulec rozszerzeniu granice obrony koniecznej. Na poparcie Twoich słów podaję przykład z jednego z lubelskich osiedli.
Właściciel mieszkania położonego na parterze w nocy sobie smacznie spał, gdy nagle przez balkon do jego mieszkania ( drzwi balkonowe były uchylone - bo to było lato ) weszło dwóch mężczyzn. Słysząc szelesty właściciel mieszkania obudził się. Facet był na tyle przytomny, aby wyjąć broń ( którą posiadał legalnie ) i do nich strzelić ( na szczęście, bądź raczej nieszczęście postrzał był śmiertelny ).
Prokurator uznał, że mężczyzna nie działał w obronie koniecznej, bo strzelił do złodziei zanim zaczęli go atakować i wniósł do sądu akt oskarżenia. A ja się pytam, jakie intencje ma ktoś kto wchodzi w nocy do mieszkania, gdzie jest otwarte okno ( a więc prawdopodobnie znajduje się w nim właściciel)?. Czy naprawdę chodzi tylko o mienie?. A jaką ten człowiek miał gwarancję, że złodzieje go nie zaatakują, bo będą się bali, że jako świadek ich rozpozna? Nie wiem, czy w takich okolicznościach też nie sięgnęłabym po broń. No chyba że ze strachu nie mogłabym się ruszyć
Nie wiem, jak ta sprawa się skończyła, bo wyroki sądu były kilkakrotnie uchylane. Nawet jeżeli ten człowiek został uniewinniony, to to co przeżył, pozostawi trwały ślad w jego psychice. Ale jeżeli został w majestacie prawa skazany, to ja tego prawa po prostu nie rozumiem. Nie jestem za samosądami, ale uważam, że właściciel mieszkania ma prawo strzelić w sytuacji, gdy ktoś niepowołany w środku nocy włazi do niego przez okno. Nie wiem na co ma czekać, aż go zwiąża, bądź oni go zastrzelą.
Cytat:No i jeszcze jedna patologia. Ponizej jakiegos tam wieku nie karze sie przestepcow. No i mamy owoce. Jaki 12 gowniarz zaatakowal straszke i zabral jej 7 pln, na koncie ma ponad 200 przestepstw. Dlaczego on jeszcze nie wisi?
Problem w tym, że dzieciaki rozwijają się szybciej i w coraz młodszym wieku zaczynają popełniać przestępstwa. Ostatnio dużo mówi się o poruszonym przez Ciebie problemie. Słyszałam, że ustawa w sprawach nieletnich pochodzi z lat 80 i jest już po prostu nieaktualna.
Chyba nadszedł najwyższy czas, aby obniżyć wiek odpowiedzialności nieletnich. Niestety parlament ma dużo ważniejsze sprawy niż nowelizacja tej ustawy Co oczywiście nie oznacza, że nie trzeba podjąć działań zmierzających do tego, by uchronić tak małe dzieci przed wyborem drogi przestępcy.
Ja podobnie jak Megala jestem pełna szacunku dla tego co jej kolega robi w popegeerowskim osiedlu.
pozdrawiam
megala napisał(a):Sl@o napisał(a):
I gdzie jest sprawiedliwość
Sytuacje takie zdarzaly sie i zdarzac beda.
Jest zawsze w populacji grupa osobników zachowujacych sie skrajnie, czy to na plus czy to na minus.
Jest swieta Matka teresa i czlowiek-dzieciobojca.
Wiekszosc jest przecietna.
I po ponad roku znów głosno o tragediach dzieci.
Teraz mały Patryk katowany przez wiecznie pijanego rodzica. Wiele uszkodzeń, w ty ra, mózgu. Na skutek obrażeń nie widzi i nie słyszy.
Teraz dziecko leży w szpitalui nie odwiedza dziecka kompletnie nikt. Ani mama, ani tata, a ni babcia, dziadek...
Wspaniali są rodzice, którzy potrafią kochać swoje dzieci i umieją to właściwie okazywać.
Sl@o napisał(a):megala napisał(a):Sl@o napisał(a):
I gdzie jest sprawiedliwość
Sytuacje takie zdarzaly sie i zdarzac beda.
Jest zawsze w populacji grupa osobników zachowujacych sie skrajnie, czy to na plus czy to na minus.
Jest swieta Matka teresa i czlowiek-dzieciobojca.
Wiekszosc jest przecietna.
I po ponad roku znów głosno o tragediach dzieci.
Teraz mały Patryk katowany przez wiecznie pijanego rodzica. Wiele uszkodzeń, w ty ra, mózgu. Na skutek obrażeń nie widzi i nie słyszy.
Teraz dziecko leży w szpitalui nie odwiedza dziecka kompletnie nikt. Ani mama, ani tata, a ni babcia, dziadek...
Wspaniali są rodzice, którzy potrafią kochać swoje dzieci i umieją to właściwie okazywać.
Tak sobie to czytam i mysle, ze swiat wcale nie jest ani gorszy ani lepszy. Problem w tym, ze teraz jest szerszy dotstep do wiadomosci, a smierc i nieszczescia sa towarem latwo sprzedajacym sie. Czasami krew mnie zalewa jak ogladam niektore programy i zastanawiam sie jaki jest cel tego programu. W ktoryms z nich zaproszony profesor etyki zaczal wlasnie nadawac na stacje emitujaca ten program, ze zeruje na nieszczesci, to szybko mu przerwano. Z drugiej strony ostatnio czytalam, na temat kar stosowanych jeszcze w 19 wieku. To te rzeczy, ktore pokazuje tv to drobnostka z tym, co mogli ogladac na zywo widzowie egzekucji (np. za kradziez- spacer dookola rynku z plonaca reka a za ciezsze przewinienia- darcie pasow itp.). Jeszcze 100 lat temu dziecko nie traktowano jak czlowieka, wystarczy spojrzec na rozwoj psychologii dzieciecej- ma bardzo krotkie korzenie. Jak kiedys traktowano sieroty- w zasadzie powoli umieraly w sierocincach z braku pozywienia. Pomimo, ze wydaje sie, ze teraz jest zle, kiedys wcale nie bylo lepiej, a rozwoj cywilizacje jednak pozytywnie wplywa na obyczajowosc. Ktos podawal przyklad prawa Hammurabiego- to tez moze byc przygladem, ze jest lepiej, choc nie idealnie. Nie wiem, czy to np. jest idealna kara- obiecie reki za kradziez (spolecznie i ekonomicznie)- czy smierc za zabicie. Nie usprawiedliwiam takiego czynu, ale takie zachowania nie biora sie z prozni.